Friday 28 September 2012

Kaczucha


Nie wiem dlaczego, ale w mojej głowie od zawsze utwierdził się obraz słodkiego bobasa w kąpieli z kaczuszką pływającą w wodzie:) I od kiedy Zosia się urodziła napalaliśmy się na kupno tych pływających kaczuszek straszliwie, aż w końcu miesiąc temu przyleciała moja mama i zasugerowała, że może kupi nam je na prezent gdy przypadkiem dojrzeliśmy je w sklepie. I w końcu nadszedł przedwczoraj uroczysty moment przedstawienia kaczuszki Zosi. Dziecko popatrzyło, roześmiało się na piszczący dźwięk zabawki wyciągnęło rączkę i... pochłonęło zabawkę do buzi:) I tak przyjaźń została nawiązana a kaczucha wylądowała obok wanienki jako stały punkt programu podczas kąpieli.


Wednesday 26 September 2012

Oddam ciuszki dla noworodka c.d.

Troszkę długo to trwało, bo chciałam jeszcze dorzucić pare ubranek po Zosi z których własnie wyrosła. Do losowania nie było na szczęście wiele osób, a sposród trzech chętnych zgłoszonych wylosowałam:


Ubranka pójdą do Kobiety, bardzo proszę abyś się do mnie kochana na maila zgłosiła celem ustalenia szczegółów przesyłki.

A myśmy dziś z Zosią bawiły się w "akuku!" i mała zaczęła się do mnie na głos chichrać!! Ale cudowny dzwięk!!!


Tuesday 25 September 2012

Kąpiel + Książka + Truskawki


Tak spędziłam dzisiejszy wieczór, podczas gdy mąż kładł Zosie spać i podobnie spędziłam pare ostatnich wieczorów. Moja miłość do kąpieli i czytania została połączona w jedno a dodatkowo nadrabiam za okres ciąży gdy (wstyd się przyznać) w III trymestrze jako tako jeszcze się do wanny zmieściłam ale za chiny już wyjść nie potrafiłam i zawsze kończyło się na pomocy męża - średniawa przyjemność udawać wieloryba więc z kąpieli rezygnowałam. Za to teraz gdy kładzenie Zosi spać jest samą radością i nie zajmuje wiele czasu mąż bardzo często oferuje mi objęcie tego wieczornego obowiązku a ja relaksuję się. Wczoraj zaliczyłam tak wieczorem aqua aerobik na pobliskim basenie a jutro idę na boxercise. Ponieważ mała zasypia nam już ok 7 i mamy wieczór dla siebie planuję też powrócić do Zumby w którą byłam intensywnie zaangażowana przed ciążą. Bardzo możliwe ze posłuży mi do tego nasz pusty garaż, jakieś prowizoryczne oświetlenie i mp3 player na uszach:)


Monday 24 September 2012

Ciuchów zapasy


Nieraz pisałam, że ciuchy dla Zosi kupuję zwykle używane, te najmniejsze dostałam kiedyś od przyjaciółki, a  nowe potrzeby zaspokajam zakupami na ebayu bądz gumtree.
Ostatnio pokusiłam się na super okazję, przemiła pani sprzedawała na gumtree ciuszki po swojej córce od 3 - 12 miesięcy. Jestem świadoma, że Zosia dopiero ma 4 miesiące i gdzie tam 12 miesięcy! Ale widzę, że ten czas tak szybko leci, nieraz łapie sie na tym, że śpioszki które dopiero co wieczorem jej zakładałam nastepnego wieczora są już za ciasnawe, więc może i zbytni pragmatyzm a może miłość do zakupów skusiły mnie do nabycia całej tej kolekcji ciuszków. I tak Zosia stała się bogatsza o tony śpiochów, bluzeczek, bodów, spodenek i sukieneczek za malutką kwotę w porównaniu z ilością ciuchów jaką nabyłam.



Nabytek stał się źródłem nowej potrzeby - szafy dla Zosi. Dotychczas wszystko chowam w komodzie, ale powoli niektóre ciuszki jak sweterki, kurteczki i sukienki muszę zacząc na wieszakach wieszać. Nie wiem dlaczego, ale tak jak nie znosze robić porządków w swoich ciuchach i wiecznie mam bałagan w szafie, tak w ubrankach Zosi uwielbiam przewracać, non stop uaktualniać rozmiary, pakować i oznaczać w reklamówkach za małe już ubranka, prać i prasować.... ot taka mała przyjemność:) I non stop wzruszam się na widok malutkich bucików i malusich skarpeteczek, są takie przesłodkie.

Friday 21 September 2012

4 miesiące za nami!


A przecież dopiero co wracaliśmy ze szpitala z malutką kluseczką w siedzonku auta a dziś świętujemy kolejny miesiąc Zosi.
Staram się nie zerkać na żadne wytyczne co do rozwoju dzieci w tym wieku, myślę, że każde dziecko ma własny rytm i osiąga wszystkie umiejętności w swoim czasie. Mnie zadziwia jak szybko pewne rzeczy się pojawiają i jak szybko znikają i zostaja zastępowane nowymi. Wiele odgłosów jakie Zosia jeszcze niedawno wydawała z siebie nagle znikła a pojawiły się nowe, to samo z minkami i z różnymi przyzwyczajeniami. Od urodzenia zasypiała z prawym policzkiem przytulonym do pieluchy a nagle zaczęła odwracać główkę na lewo przy zasypianiu. Takie malutkie rzeczy, które jednak stanowią o tym, że nasze dzieci się zmieniają i nabierają własnych upodobań.
Zdecydowanym hitem stały się u nas wspólne kąpiele w wannie z którymś z nas - mamą albo tatą, dopiero dwie takie zaliczyliśmy ale super przy tym zabawy jest, a Zosia nie potrafi nadziwic się co się dzieje i czemu jest tak głęboko. Cieszy mnie też, że malutka doceniła świat zabawek i grzechotek, mogę ją na długi czas zostawić na macie albo na bujaczku z zabawką i mam czas zeby się ogarnąć/ugotować itd.
Jest wiele rzeczy, które chciłabym aby były łatwiejsze ale myślę, że wszystko w swoim czasie. Nocki nie są najgorsze, Zosia już nie budzi się na karmienie, ale za to raz/dwa razy w nocy wybudza ze snu, zwykle gdzies nad ranem i trzeba smoczka podać, żeby znów zasnęła. Ale zdecydowanie da się już wyspać. Problem z karmieniami w dzień rozwiązałam jakiś czas temu zmieniając system z 3 godzin na 4 godziny i nagle Zosia zaczęła jeść z apetytem i bez stękania i płaczu. Wygląda na to, że pchałam jej mleczko gdy nie była wcale głodna.
Mamy też już jakiś tam względnie unormowany rytm dnia, oczywiście godziny nie są stałe bo różnie drzemki w długości wychodzą ale pory karmienia są stałe i to wiele rzeczy upraszcza. Najsłodsze są chwile rano, gdy Zosia sie do nas tak szeroko śmieje i cieszy. I to gdy mąż rano się z nią bawi, przewija i ubiera. A potem gdy się wita i obściskuje z Zosią po powrocie z pracy, po czym ją kąpie i układa do snu. Ostatnio własnie miałam parę takich wolnych wieczorków pod rząd i się niesamowicie zrelaksowałam w kąpieli z książką w ręku.
Nowy kocyk (na zdjeciu ponizej) jest super, za gruby zdecydowanie na lato, idealny i mięciusi za to na jesienne spacery i drzemki. Podczas ostatnich dwóch dni wzięłam Zosie do parku, nakarmiłam, zaparkowałam wózkiem przy jednej z ławek zaraz przy jeziorku i ułożyłam małą spać. W obu przypadkach przespała jakies 2 godziny, usypiana dzwiękiem wody, ptaków i szumem drzew.A ja przy okazji przeczytałam kolejne rozdziały książki - ot takie leniewe popołudnie. Bujanie i trzesienie wózkiem zdecydowanie nie usypia mojego dziecka a wręcz doprowadza do płaczu (!!), za to jak stoi nieruchomo to świetnie służy do spania.



Mam w niedalekiej przyszłości w planie pojechać na jeden dzień i jedną noc do znajomych i razem z nimi wrocić do domu na kolejny jeden dzień. Zastanawiam się, jak to będzie i jak będę czuła się spędzając cały dzień bez Zosi i jak sobie poradzę z odciąganiem mleka. Ale zdecydowanie potrzebuję takiej małej przerwy, żeby zatęsknić i żeby zrobić coś egoistycznego tylko dla siebie. A opieke Kluska będize miała najlepszą w formie taty, ciekawa jestem czy mąż wymięknie po całym dniu spędzonym ze swoją córeczką:))

Thursday 20 September 2012

A rok temu...


Wczoraj minął okrągły rok od mojego pierwszego usg z Kruszynką, miała wtedy gdzies ok 5 tygodni i była tak malutkim ziarenkiem, że lekarz jeszcze nie był w stanie jeszcze potwierdzic ciąży na 100%, 10 dni pozniej 29/09/11 zrobiłam kolejne usg i zobaczyłam bijące maluteńkie serduszko na ekranie. Wydawać się mogło, że cała malutka fasolka była jednym malutkim migotającym serduszkiem.


to było zaledwie rok temu, a dziś każdy dzień spędzamy z uroczym szkrabem, który potrafi rozśmieszyć nas do łez i który jest non stop wycałowywany przez swoją mamę;) 
Cudowną mamy córeczkę!


Saturday 15 September 2012

Koleżanki

Pisałam ostatnio o dziewczynach które poznałam. Czesto sie spotykamy na spacerki czy na szybkie pogaduchy w domu. Spotkałyśmy się ostatnio we trójkę u mnie w domu, oczywiście z naszymi pociechami i udało mi się strzelić parę fotek. Prześmiesznie to wyglądało gdy usadziłyśmy wszystkie trzy dziewczynki na kanapie i próbowałyśmy zwrócić ich uwagę jednocześnie :) Na razie jeszcze są na etapie kompletnej obojętności na wzajemną obecność, ale za to za pare miesięcy aż miło będzie obserwować jak będą razem się bawić. Na pamiątkę pierwszych spotkań foty.
Od lewej Lily (4 miesiące) - blondyneczka, w srodku Zosia (prawie 4 miesiące), z prawej Elsie (5 miesięcy) - mały rudasek.
Podsumowanie: Aniołki Charliego:)






Thursday 13 September 2012

Moje dziecko dorasta!

Oj tak, nie ma co ukrywać, że z malutkiego nieporadnego noworodka zrobił mi się całkiem solidny bobas, mała kluseczka, która ma już swoją malutką osobowość, mały charakterek i różne upodobania jak i swoje malutkie złości. Wczorajsze ważenie dało nam rezultat 6,04kg!
Pozegnałam się z małymi butelkami i wymieniłam je na 'butle' bo mała wypija już 160-180ml i miarki brakło, zaczęłam też karmić co 4 godziny, bo co 3 już nie była głodna. Zosia potrafi się już niecierpliwić gdy za długo coś robi albo krzyczeć gdy za długo nie ma mnie przy niej. Rozpoznaje tez gdy mnie nie ma w pomieszczeniu i słyszy gdy wchodze gdy np leży na macie i wodzi za mną wzrokiem. Siedzi ślicznie w swoim nowym siedzonku i nieporadnie jeszcze próbuje chwytać zabawki i pchać do buzi. Czasem tak sie rozgada, że napluje na siebie na swoją koszulkę, na kanape i na wszystkie siedzące w pobliżu osoby.
Zaczyna powoli kojarzyć fakty, gdy przed drzemką zawijam ją w kocyk (lubi być ciasno owinięta do spania)  to zwykle na twarzyczce rysuje się Zosi ogromny uśmiech - już wie że idzie spać. Gdy w charakterystyczny sposób układam ją sobie na rękach do karmienia to otwiera buzię szukając smoka. Na spacerze przez ok 40 min potrafi zająć się sobą gdy dam jej cos do trzymania i gryzienia, później piszczy już z nudów:) rozpoznaje gdy podjeżdzamy pod drzwi naszego domu, choćby nie wiem jak wcześniej grymasiła nagle się uspokaja i zaczyna się szeroko uśmiechać.







A u nas:   była moja mama w odwiedziny, już pojechała. Była ogromną dla mnie pomocą, bo Mariusz akurat wyjechał znów w biznesie. Napiekła nam ciast i ugtoowała obiady na zapas.
We wtorek poleciała spowrotem i w ten też dzień Mariusz po weekendzie spędzonym w domu znów wyleciał w podróż tym razem dziś wraca wiec tylko na 3 dni, ale moje pierwsze trzy dni i dwie nocki zupełnie samodzielne. I tu kieruję ukłon w stronę samotnych matek, matek które nie mają pomocy mężów i tych których mężowie/partnerzy są wiecznie w rozjazdach - podziwiam Was dziewczyny, bycie samemu z dzieckiem 24h to niezły wyczyn i męcząca praca, padłam wczoraj jak kawka do łóżka o 8 godzine po moim trzymiesięcznym dziecku:) Ale dałyśmy rade, miałam czas na ogarnięcie domu, małe zakupy, gotowanie dla siebie, pranie, spacerki z Zosią, usypianie i odciąganie mleka. Nie było źle tylko czasu nawet na sekunde nie było żeby usiąść i odpocząć.

Kocyk o którym niedawno pisałam dostałam i jest cudny. Bardzo mięciutki i ciepły. Do wózka nadaje sie idealnie złożony na pół a i do łóżeczka będzie super gdy Zosia wyrośnie ze swojego otulacza.
Czytałam niedawno na którymś z blogów recenzję filmu "Babies" i tak mocno chciałam go zobaczyć, że kupiłam na Amazonie, dziś przyszedł w paczuszce i może uda mi się wieczorem go zapuścić. Jest bardzo w temacie dzieciaków i ich rozwoju, który to temat całkowicie mnie ostatnio pochłania.

Przekonałam się też, że los jest łaskawy gdy jest się wystarczająco cierpliwym. Długo stękałam i narzekałam, że mieszkamy w obcym nam znów mieście, gdzie nie mam do kogos sie w dzień odezwać i że wiecznie sama z Zosią w domu siedzę. Otóż pare tygodni temu przy okazji ważenia mojej kluski spotkałam mame- Polkę z córeczką Lily tylko o 2 tygodnie starszą od Zosi. A dwa tygodnie później, gdy obie umówiłyśmy się aby razem pójść nasze pociechy zważyć (chodzimy co 2 tygodnie) poznałyśmy jeszcze jedną Polke przypadkiem, mamę 5 miesięcznej dziewczynki. I tak spotykamy się we trójkę z naszymi 3 córeczkami! Jaki zbieg okoliczności i jaka wielka moja radość, że mam z kim dzielić wszystkie dziecięce tematy!

Friday 7 September 2012

Oddam ciuszki dla noworodka!


Jak juz pisałam ostatnio zrobiłam przegląd ciuszków Zosi i wszystkie 0-3 zostały zamienione na 3-6. Te malusie ciuszki spakowałam i poszły do schowka czekać na swoje lepsze czasy.
Tak jednak myślę sobie, że tyle ich nakupowałam a nawet połowy nie założyliśmy, mam mnóstwo malusich bodów (tak sie odmienia???) z dlugimi i krótkimi rekawkami, spiochów i sukienek które nawet nie wszystkie zdążyłam założyć. Myślę, że pare sztuk sobie zatrzymam z każdego rodzaju, ale reszty nie opłaca mi się trzymać bo po roku odkładania miejsca braknie. Poza tym GDYBY, GDYBY jednak drugi bobas miał przyjść na świat to pewnie chęć zakupowania wzięłaby góre i pewnie i tak dużo nowiutkich ciuszków chciałabym nabyć.
W związku z tym chciałam zaoferować jakieś oczekującej mamie karton ciuszków dla maluszka, czapeczek, rajstopek i skarpeteczek również. Jeżeli mama ta bedzie spodziewać się dziewczynki to oczywiście dorzucę wszystkie dziewczęce ciuszki, jeżeli chłopczyka to mogę pozostać tylko przy białych/kremowych neutralnych ubrankach (bodach i spiochach głównie). Mam tez pare innych drobnostek (nigdy nie używanych smoczków, butelke, pojemniczki na mleko, śliniaczki itd) które mogę włożyć do paczki.
Ci którzy mnie czytają wiedzą, że meiszkam na wyspach, paczkę więc wysłałabym na koszt odbiorcy poprzez jeden z serwisów typu Britport, paczka osobiscie odbierana ode mnie z domu i dostarczana bezposrednio do odbiorcy (do 30kg) bedzie kosztować 110zł. Wiem, że nowiutkie ciuszki dla niemowlakaw Polsce mogą kosztować fortune więc myślę, że i tak zaoszczędziło by to przyszłej mamie dosyć dużo wydatków.

Chętne mamy proszę zostawcie mi wiadomość w komentarzu razem ze swoim adresem mailowym. W razie zgłoszenia się więcej niż jednej osoby wyboru dokonam drogą losowania - myślę, że najsprawiedliwiej.




 Mam przeczucie ze jeszcze jedna torbe z najmniejszymi ciuszkami juz ukryłam w schowku ale musze poczekać na męża, żeby mi ją wyciągnął i na pewno w tej torbie tez dużo rzeczy wygrzebie.
Z góry mówię, że rzeczy są używane, jakość ich jest różna, na pewno dalej jeszcze można ich używać ale wiadomo, że niektóre są lekko zmechacone czy sprane. Rozmiary to 0-3 ( jedynie pomarańczowe spodenki są większe).

Thursday 6 September 2012

Słów kilka

Ostatnie dni upływają nam pod znakiem ślicznej pogody, pięknego słoneczka i mojej mamy, która na pare dni zagościła w naszym domu. Mąż akurat znów w delegacji więc my we dwie rządzimy w domu a mama szaleje w kuchni, gotuje i piecze. Gdyby nie brak męża to miałabym prawie mini-wakacje.
Za swoim dzieckiem juz przestałam nadążać, niesamowite jak szybciutko wszystko się zmienia i jak wiele uczy się codziennie. Mam czasem wrażenie, że co tydzień dostaję w prezencie nowe dziecko, bo tyle nowych umiejętności/odgłosów/minek się nauczyło.
A kiedy myślę, że już już opracowałyśmy jakiś plan dnia i mamy pewien schemat drzemek i karmień, bach tydzień później znów się coś zmienia i nasz plan mogę przez okno wyrzucić. Bo na przykład mała już o godzinkę mniej w dzień potrzebuje snu albo godziny karmień nieznacznie sie wydłużyły itd. Nudzić się przy takim kąbinowaniu się nie da więc dni upływają choć zdawałoby się monotonnie to jednak baaardzo szybko. Cieszę się, że odzyskałam spowrotem swoje wieczory. Teraz już kąpiel o 7, mleczko i spanko i przed 8 juz zwykle mam luz i słodko śpiące dziecko. Za to straciłam poranki... Zosia pierwsze charce odstawia ok 6 rano, banan na twarzy i gaworzy do karuzeli. Pomaga włączenie dzwięku suszarki, łaskawie dziecko przesypia do 6:50 i niestety głośnymi piskami zachwytu i radości stawia mnie już na równe nogi. I tak dzisiaj spacerując o 9 rano z wózkiem po miasteczku - jeszcze cichym i uśpionym zastanawiając się czemu w południe jest tak cicho uświadomiłam sobie jak wcześnie jescze jset i jak mocno moje dni i godziny się poprzstawiały. Mój bed time obecenie to 9 wieczorem:) Ot takie ciekawe życie prowadzimy!

A poniżej mój słodziak - niby to z niewinna minką ale ja tam sie nie dam nabrać!!!