Tuesday 30 April 2013

Infekcja ucha


Ach i jak tu nie załamać rąk w tym kraju, gdzie lekarz 'na rzut okiem' ocenia co dziecko dręczy.

Poranna lekarka wczoraj odwołała nas do lekarza wiecozrem na przegląd i ponowną opinię. Przez cały dzień dziecko wypijało tylko troszkę płynu przeciw odwodnieniu. A wieczorem wystarczyło, że lekarz sprawdził dokładnie uszka i okazało się, że jedno jest zainfekowane. Ponoć jest to też źródłem wymitów i biegunki (bakterie się rozprzestrzeniły na układ pokarmowy). Na razie Zosia jest po drugiej dawce antybiotyku, śpi cały czas. Przespała całą noc, rano tylko znów się napiła i znów śpi.
Sen dobry na zdrowie, płyny chętnie pije więc jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że do jutra może antybiotyk zrobi swoje i mała zacznie chociaż cokolwiek jeść.
Teraz rozumiem jej początkową czwartkową utratę apetytu...

A tu dla niedoświadczonych w tej materii mam, piszę jak rozpoznać zapalenie ucha (szkoda ze nie wiedziałam wcześniej, może uniknelibyśmy tylu dni bez diagnozy).


  • dziecko ciągnie za uszko, łapie się za nie z płaczem
  • Biegunka lub/i wymioty
  • Niechęć do butelki/piersi - ssanie i ruszanie szczęką wywołuje ból
  • Utrata apetytu
  • substancja sącząca się z uszka
  • Nieprzyjemny zapach z zainfekowanego uszka
  • Problemy ze spaniem
źródło: website

U nas jedynym objawem to tylko wymioty i biegunka. Ale teraz jak pomyślę, to pamietam, że od czwartku rana Zosia była bardzo poirytowana przy posiłkach, wyglądała jakby była głodna ale po paru gryzach i rzuciu pokarmu zaczynała jakby kwiczeć. Nawet się trochę zdenerwowałam, bo sądziłam, że zaczyna być troszkę wybredna w jedzeniu.

Taka rada dla matek, które jeszcze się nie spotkały z tą przypadłością u swoich pociech. Nie lekceważcie zadnych symptomów i wymuście na lekarzu, żeby zawsze zbadał uszka dziecka i gardło. ( u nas w UK to nie takie oczywiste dla lekarzy niestety...)

Monday 29 April 2013

Brak poprawy


Zosia choruje. Z dnia na dizeń jest gorzej, wczoraj już myśleliśmy, że się polepsza, ale przez noc znów kolejne wymioty a dziś bardzo mało kontaktowa Zosia. Już nawet mleka nie przyjmuje tylko wodę. Byliśmy rano u lekarza, przepisali roztwór elektrolitowy do picia, ale udało mi się tylko 1/3 szklanki w Zosie wmusić i to jeszcze strzykawką. Ogólnie jak ma pragnienie to chętnie pije wodę ale martwi mnie, że już nic konretnego nie miała do jedzenia od czwartku, i po prostu widzę jak niknie nam w oczach. Do tego potężna biegunka i ogólne osłabienie. Za godzinę idziemy na kontrole do innego lekarza, zobaczyć czy są jakieś postępy.
Ogromnie serce mnie boli jak patrzę na te kruche ciałko, zupełnie opadłe z sił, tylko tuli się do nas non stop, albo śpi godzinami w łóżeczku i nawet nie ma siły zakomunikować, że np pieluszka mokra, albo że pić chce.

Dzieci nigdy nie powinny chorować!

Friday 26 April 2013

Choróbka


Bobas znów coś nie w formie. Pewnie podłapała przy okazji jakiegoś wirusa. Dwa razy dziś wymiotowała a do tego dołączyłą mocna bigunka. Nie nadążałam ze zmianą pieluch. Ciekawe co noc przyniesie i następny dzień.
Kleił się ten mój Hobbit do mnie mocno dziś, chwilka przy zabawkach i dłuższa chwila na rączkach. Słodko teraz się wtula. Od jakeigos czasu świadomie się prztula a gdy coś dolega albo jest nie tak to kładzie główkę na ramieniu i mocno mnie obejmuje i wtula się całą sobą.
Odstawiłam więc sprzątanie i gotowanie na bardziej sprzyjający dzień i tuliłyśmy się dziś ile wlezie. Modlę się, aby szybko przeszło i abym ja tego nie podłapała. Mąż od soboty na delegacji, jutro wieczorem wraca, wolałabym abym do jutra wieczora byłą w dobrej formie, bo nie wiadomo co jutro nas czeka.
Do tego oczywiście niechęć do jedzenia, a mój chuderlak i tak niewiele waży i wizja jeszcze mniejszej wagi nieco przerażająca jest.

A ten tydzień poza dzisiejszą niedyspozycją minął tak szybko. Myślałam, że bez męża będzie się dłużyło. Ale dzięki kilku już znajomym osobom jakie tu poznałam czas przeleciał jak jedna chwila. W weekend odwiedzili mnie po kolei koleżanka Japonka z córeczką śliczną - trzy dni młodszą od Zosi. Jej tatuś jest Brytyjczykiem i piękne cechy ich mała po nich odziedziczyła.
O a tu BLW metodą japońską:):


A potem sobie mała ten makaron wsysała pomagając rączkami:)

W niedzielę odwiedził mnie znajomy jeszcze z liceum, który też całkiem niedaleko na emigracji się osiedlił. Bardzo fajną fale załapał z Zosią i super razem się bawili.

A reszta tygodnia spędzona na spotkaniach ze znajomymi mamami tutaj na miejscu, na wspólnych spacerkach i kawce w kawiarni. We wtorek pojechałam na cały dzień z Zosią do miasta, musiałam coś załatwić, przy okazji zaliczyłyśmy obiadek w kawiarni i pochodziłyśmy po sklepach. W drodze powrotnej w autobusie Zosia wymęczona zasnęła.

Zdecydowanie wolę szybki tryb życia i zapełniony tydzień różnymi wyjściami. Ciężko mi psychicznie dłużej niż jeden dizeń w domu albo z dala od ludzi spędzić tak jak teraz - ostrożnie aby nikogo wirusem nie zarazić.


Ze zniecierpliwieniem czekamy na tatusia!!


mój chory pysiak


PPK


 Moja bryka itak lepsza!

Mama a po co Ci tyle butów??

Jak nie ząbkuję to nawet czasem rano mam dobry humor przy ubieraniu:)

Tyle tego i wszystko moje!

Nie wiem kto to, ale gapi się na mnie cały czas!

Wednesday 24 April 2013

Drzemkowo


Piszę, bo jak nie napiszę to zapomnę. A może mi się w przyszłości przydać, gdy podobne zmiany będą zachodzić.

Do niedawna mogłam poszczycić się dzieckiem idealnie śpiącym, dwie porządne, długie drzemki. Zasypianie trwało raptem 5-10 minut, samodzielnie i w dzień i w nocy. Nocne spanie od 7wieczorem do ok 7 rano.

I w sumie dziecko idealne wciąż jest, tylko drzemki się pozmieniały.

Od jakiś dwóch tygodni zanotowałam problem z zasypianiem albo na ranną albo na popołudniową drzemkę. Nic w stylu darcia się czy niezadowolenia. Zadowolenie wręcz wielkie a co za tym idzie skakanie po łóżeczku i wyrzucanie z niego miśków i kocyków. Ewidentnie dziecko śpiące nie było, a PRZECIEŻ tydzień wcześniej o tych samych porach problemów nie było!!

Pokopałam w internecie i znalazłam przydatne informacje. Pewnie wiele mam pomyśli, że to co pisze to takie oczywiste, ale ja nie miałam wcześniej zadnego doświadczenia ani nikogo u kogo mogłabym się poradzić. Dodatkowo jestem osobą, która od razu musi pomyśleć nad rozwiązaniem nowego problemu.

Tak więc doczytałam, że wiele dzieci już w wieku 10 - 11 miesięcy powolutku rozpoczyna proces przechodzenia z dwóch drzemek na jedną. Objawia się to na trzy sposoby:

  • dziecko zasypia szybko na ranną drzemkę, ale odmawia spania po południu
  • dziecko nie chce zasnąć na ranną drzemkę
  • dziecko ma dwie dobre drzemki ale budzi się rano coraz wcześniej
Z zaznaczeniem jednak, że proces ten trwa nawet ok 2 - 3 miesięcy i dwie drzemki należy utrzymać jak długo się tylko da. Ma to związek z rozwojem mózgu i odpoczynkiem jaki potrzebuje do przetworzenia informacji zarówno przed południem jak i po południu. Z czasem w końcu dziecko przestawia się na jedną porządną drzemkę.

Na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni zanotowałam u nas wszystkie trzy sytuacje, ale głównie punkt drugi. Jeżeli kogokolwiek dotyczy punkt pierwszy i trzeci, to zaleca się bardzo krótką ranną drzemkę (wybudzenie dizecka gdzieś po 30-45minutach) aby było bardziej śpiące na popołudniową drzemkę. 
Ja zrobiłam to co zaleca się w punkcie drugim. W drugim przypadku powinno się przetrzymać dziecko z poranną drzemką, aż będzie konkretnie na nią gotowe i pozwolić wtedy spać tak długo jak chce. A wieczorem położyć wcześniej do łóżka aby zapobiec przemęczeniu. U nas się to nie sprawdziło kompletnie. Zamiast spać te min 2 godz w południe, Zośka spała tylko 1godz, po południu zrobiłam jej jeszcze 10min drzemkę na spacerze, żeby mi jakos przetrzymała do 19stej. Więc w teori spała mniej niż swoje 2,5godz, które zwykle przesypia. A tak naprawdę zrobiła mi się o wiele bardziej hiperaktywna i odłożona do łóżka wcześniej nieco (o 18:30) wieczorem, słyszę, że dalej do siebie gada i bawi się.
Ja wyznaję zasadę, że im lepiej wyspane w dzień dziecko tym lepiej wieczorem zasypia i przesypia noc i dziś mi się to idealnie dziś sprawdziło.
Ale cieszę się, że spróbowałam, przekonałam się, że dwie drzemki jeszcze musimy na długo mieć.
Plan na następne dni to po prostu wybudzać Zosie rano wcześniej i nie pozwalać jej tak długo spać (to boli!!). Dzięki temu powinna rano szybciej chceić na pierwszą drzemkę się położyć. Skrócę jej tą drzemkę tylko do bardzo krótkiej - tak akurat żeby z EWKĄ poćwiczyć:D, a potem po obiadku druga drzemka.
Dam znać jak idzie. Nie lubię takich dni gdy nie mam wszystkiego poukładanego i nie wiem kiedy co mogę sobie zaplanować w związku ze spaniem Zosi. 

A TATUŚ w delegacji od soboty, my sobie świetnie radzimy. Dni lecą jeden za drugim, nawet nie wiem kiedy. Jeździmy naszym kosmicznym pojazdem po ulicach, bawimy się z innymi dziećmi, spacerujemy bez czapki (taaak ciepło się zrobiło i Zośka postanowiła z gołą głową latać) i huśtamy się na huśtawkach ile wlezie! :)








Sunday 21 April 2013

11 miesięcy


Wiosna nas musnęła wczoraj swoimi promieniami gorącymi. Dziś już troszkę mniej słoneczka ale wciąż
ciepło. Spacerków kilka zaliczonych, huśtawek i buszowania w trawce również.


A dziś Zosi stuknęło 11 miesięcy. Jeszcze troszkę i będziemy świętować roczek niebawem.


Co się zmieniło? Oj ciężko wymienić, bo wiele to takie drobne rzeczy typu nowe minki, nowe przyzwyczajenia i większa próba wspólnej komunikacji. Z grubsza:

  • Chodzenie przy meblach, przemieszczanie się z końca stołu do kanapy (zwykle w celu zdobycia pilota albo pomacania laptopa)
  • Pokazywanie intersujących rzeczy paluszkiem, wyciągniętą rączką wraz z wbiciem w tą rzecz wzroku mówiącego "mama a co to? ja tam chce!". No i trzeba albo dziecko podnieść aby mogło pomacać dany nowy przedmiot zauważony (typu lampa, zegar na ścianie itd) albo podać upragniony przedmiot
  • Pod koniec każdego posiłku Zosia klaszcze sobie jak ładnie zjadła i tym samym daje mi do zrozumienia, że posiłek uważa za skończony
  • Nauczyłam ją podawać na prośbę jedną bądź drugą rączkę. Dlatego ubeiranie kurteczek, śliniaka i wycieranie rączek po posiłku już nie łączy się z tak wielkim płaczem i krzykeim - dziecko wie czego oczekiwać.
  • Dalej nie macha rączką na do widzenia gdy prosimy, ale nauczyła się robić "noski eskimoski":D
  • Super się sama bawi. Jest teraz na etapie odkrywania jak iprzedmiot do jakiego się zmieści i który kształt do czego pasuje. Ulubioną zabawą jest wyrzucanie czegoś z większego pojemnika, segregowanie i wsadzanie ponownie i tak w kółko. Dlatego kuchnia pełna różnych pojemników jest skarbnicą zabawek. 
  • Korci ją do wszelkich szuflad i szafek ale na razie udaje mi się zapobiegać ich otwieraniu.
  • Wie, co znaczy "nie wolno" co nie zmienia faktu, że zwykle i tak robi wszystko po swojemu.
  • Zrobiła się niesamowicie wrażliwa na ton głosu i rodzaj wibracji w powietrzu. Gdy złoszczę się potrafi to od razu wykryć i zrobić minkę w podkowę. Niejednokrotnie po usłyszeniu stanowczego "nie wolno" zaczyna zanosić się płaczem. Wspina się wtedy jak małpka po mnie, żeby się przytulić.
  • Przytula się świadomie! I to duuuużo. Wcześniej ja tuliłam bardziej niż Zosia się sama tuliła. Teraz daje mi do zrozumeinia że chce na kolanka, rączki aby właśnie się potulić. Zawsze kładzie mi głowę na ramieniu, otula mnie rączkami i czasem nawet sama klepie mnie po ramieniu:) obowiązkowe 15min tulenia mamy po każdej drzemce i nucenia jakiejkolwiek piosenki pod nosem.
  • O wiele trudniej się wycisza przed dzremkami. Już nie wystarczy jak dawniej dać przytulanke i smoczka i wsadzić do łóżeczka. Teraz puszczam z laptopa w zaciemnionym pokoju tą samą melodię i tulimy się i wyciszamy. Zwykle działa. Jeżeli nie podziała to ok godziny niezmordowanie Zośka potrafi bawić sięw wyrzucanie miśków za łóżeczko. Ale kiedyś tam zmęczona zawsze sobie zaśnie.
  • Idą kolejne zęby i jest to źródłem częstego grymaszenia i niezadowolenia. 8 zębów już widocznych, 12 pozostało... nie mogę już się doczekać ich końca!




Saturday 20 April 2013

Matka wariatka


Dopada mnie ostatnio zmęczenie materiału.
Mąż od dziś na wyjeździe, wraca za tydzień wieczorem.

A Zosi kolejne zęby idą, jest to sprawa pewna, bo rąk z buzi nawet na chwile nie wyciąga. A przy tym popłakiwanie, wiszenien a rękach, irytowanie się wszystkim, grymaszenie - i to bynajmniej nie w moim wykonaniu.
Czasem pęka mi cierpliwość ale wtedy mam do siebie wyrzuty sumienia. Wiem, że antidotum na takie chwile jest pare minut dla siebie,  pare minut samotności aby można było znów zatęsknić za tymi małymi rączkami i poślinioną mokrą bródką. Ale to muszę odłożyć do powrotu męża.

Jestem z tych, którzy nie wierzą w wiecznie szczęśliwą i uśmiechniętą matkę Polkę z wiszącym na rękach bezustannie bobasem. Jestem z tych, co potrzebują chwili bez dziecka, potrzebują na moment zapomnieć o domowych obowiązkach i odpocząć na swój własny sposób. Jestem matką, która cieszy się na dzień poza domem ale z jeszcze większą radością wraca w ramona męża i dziecka.
Macierzyństwo a chyba najbardziej za nim stojąca wieczna cierpliwość, miłość i wyrozumiałość nieraz mnie przerasta. Mówię o tym otwarcie. Nie jestem robotem, nieraz uśmiecham się do Zosi przez własne łzy, bo jest to mój jedyny sposób na wyładowanie własnych emocji.
Bycie mamą 24h, która świadomie odkłada karierę i wiele swoich zainteresowań na bardziej egoistyczny czas w życiu jest nie lada wyzwaniem.
I czasem jak sobie tak podsumuję ten rok, to jestem z siebie niesamowicie dumna. Bo nigdy wcześniej nie sądziłam, że będę czerpać z tej sytuacji tyle radości i przyjemności mimo trudów i wyzwań z jakimi codziennie się stykam.

Codziennie uczę się macierzyństwa, codziennie popełniam milion błędów, a wieczorem w łóżku podsumowując swój dzień niecierpliwie czekam co przyniesie następny.


Friday 19 April 2013

Mamy!


Mamy nową bryke na spacery. Nie posiadam się ze szczęścia, zwłaszcza, że właśnie na ten model polowałam ale wiedziałam, że kompletnie nas na niego nie stać. Udało mi się wypatrzeć używany w super stanie za 1/3 ceny.
Może będzie to antidotum na wrzaski w wózku:)


Pierwszy spacer bardzo pozytywny, Zośka kurczowo trzymała się rączek i nie drgnęła nawet na sekunde:) zobaczymy jak pójdzie dalej.

PPK










Thursday 18 April 2013

Moje domowe przedszkole


Dziś na całe 40 min opiekowałam się dwoma szkrabami na raz. Oto fotorelacja:

 Taaaakie grzeczne jesteśmy
Ładnie się same bawimy

 Razem też - czemu nie
Aniołek nr1

 Aniołek nr2

OOoo a co ten otwór w kubku robi?

Hej, hej! A czemu ty masz paluszka a ja nie?

Dawaj, dawaj!

Kurcze takiego obmemłanego nie chcę, masz spowrotem!

 Zrób "aaaaaa"

 Masz tu - nowego ci przyniosłam

Dzięęęeki

Źle nie było, szkraby współpracowały ładnie ze mną. Dodam, że nikt nie ucierpiał podczas robienia zdjęć:) harmonia pełna! Ale mimo wszystko chylę czoła przed matkami wiecej niż jednego dziecka:)

Wednesday 17 April 2013

Też tak macie?

Też wam tak dzieci urozmaicają pobyt w kuchni??



A mężowie z takim gustem raz w raz ubierają pociechy?


Monday 15 April 2013

Thursday 11 April 2013

PPK


Tym razem na czas, a nawet przed czasem!



 A'la mini gołąbki dla Zośki w przygotowaniu

Efekt końcowy, kapusta zamiast do zawijania posłużyła nam jako poszatkowany składnik pulpecików.

 Żyrafka ze skalą, do odmierzania wzrostu dziecka, kupiona w SH.

Mini gołąbeczki z sosikiem pomidorowym tuż przed ochoczym skonsumowaniem:)

 Nowy nabytek - plecak ze stelażem do noszenia Zosi na plecach.

Moja kolacja

Drzemka

Zosina kolacja

Nasza kolacja

 Ostatnio cel każdego wyjścia na zakupy:)

Ciekawe ile zdołam na raz napchać chrupek do buzi...

Aaaale fajny zwierz!