Thursday 5 April 2012

Przeprowadzka

Dzien przeprowadzki nadszedl wczoraj. W srode maz zorganizowal odebranie kluczy (ja jeszcze bylam na starym mieszkaniu) oraz podlaczenie inernetu - dlatego od pierwszego dnia jestesmy podlaczeni do swiata huuurrraaa!! Na wczoraj rano zorganizowal natomiast dostawe sofy z ikei i zupelnie sam rano ja zlozyl!! Sofa bardzo wygodna, duza i rozkladana do pozycji lozka dla naszych przyszlych gosci. Obecnie my na niej jeszcze spimy z powodu obecnego braku lozka jak i wiekszosci innych mebli :P
W poludnie przyjechal do Birmingham po mnie, sasiedzi pomogli wniesc reszte rzeczy do samochodu, mysmy pomyslnie przeszli sprawdzenie i ogledziny starego mieszkania i udalismy sie w kierunku Swindon, do naszego nowego mieszkanka - ktorego przeciez ja jeszcze wczesniej nie widzialam (tylko ze zdjec)!

Pierwsze wrazenia:  suuuuper! Okolica przepiekna, taka typowa angielska wioska/male miasteczko przy Swindon.Wdziedzie czysto, zielono i spokojnie. Za rogiem praktycznie mamy juz glowna uliczke ze sklepikami, trzy minuty pieszo jest przychodnia i  apteka, przystanek rzut kamieniem. W sumie wszystko pod reka. Wiadomo - ze po wieksze zakupy, czy do restauracji/kina wybrac sie trzeba do centrum miasta, ale wszystko raptem 10-15min samochodem.
Mieszkanie:  Bardzo przytulne. Od glownych drzwi chodzi sie do malego przedpokoju a potem schodami do gory i na gorze pierwszy od schodow mamy salon/kuchnie. Kuchania z dluuugim blatem ktory oddziela ja od salonu. Salon  duzy w porownaniu do naszych poprzednich miejsc z duza iloscia okien co sprawia ze cale miejsce jest bardzo jasne. Od salonu przechodzi sie korytarzem do pokoi (2 - sypialnia i pokoj Zosi) i lazienki, a po lewej stronie mamy troje drzwi za ktorymi mamy trzy obszerne schowki na ciuchy/odkurzacz,zelazko i inne rzeczy. Mamy tez schowek w poddaszu gdzie tez mozna duzo rzeczy upchac. Poza tym na zewnatrz za rogiem budynku, mamy osobne jeszcze drzwi za ktorymi jest izolowany obszerny schowek (rowery, wózek itp) oraz wlasny garaz. Minus - brak ogrodka ale wszystkiego miec nie mozna.

Za nasza ulica natomiast (jeszcze nie widzialam osobiscie tylko na googlemaps) jest mnostwo zieleni, pól, lasów i jeziorko niedaleko wiec zrekompensuje nam to brak ogrodka.

Obecnie jestesmy na etapie 'odszukiwania gdzie jest szczoteczka/cukier/recznik/ czy ktos widzial deske do krojenia??' - czyli totalny balagan. W planie mamy powazna podroz do ikei, wiedzac juz jak wygladaja i jakie wymiary maja pokoiki trzeba by kupic pare rzeczy. Rame do lozka mamy kupiona tylko trzeba by odebrac ja kiedys z Birmingham jeszcze, za to potrzebujemy materac i jeszcze duzo drobiazgow do kuchni.

Ja od poniedzialku prowadze zycie tak aktywne i chocbym chwilami zapominala sie o brzuszku ktory caly czas dzwigam, ze musze powolutku zwolnic tempo. Wczorajszy dzien wypucowalam cale stare mieszkanie lacznie z myciem lodowki na kleczkach i podlogi w lazience. Perspektywa zakupow, wybierania mebli i organizacji naszego balaganu jest przerazajaca. Do tego swieta przeciez itrzeba by cos ugotowac... Maz za to jest jak aniol, ile on sie toreb i mebelkow na nosil to jest niemozliwe. Sam zupelnie autem obrocil co namniej z cztery razy i sam wszystko wnosil i przenosil. Ja robie wszystko co nie wymaga podnoszenia, ale swiadoma jestem ze mina spokojnie z dwa tygodnie zanim nie ogarne calkowicie tego balaganu, a potem wezme sie za pranie i ukladanie rzeczy dla Zosi... jakby nie bylo juz prawie 35 tydzien!

Zdazylam tez wczoraj po przyjezdzie i pierwszych ogledzinach mieszkania szybko pognac i zarejestrowac sie szybko w nowej przychodni, tak na wszelki wypadek. Pani ktora siedziala w recepcji mnie rozsmieszyla. Zapytalam sie jej czy ma jakis znaczenie to ze jestem w ciazy i czy musze ich o tym powiadomic, a ze oddzielal nas blat recepcji to pani widziala tylko 'gorna' czesc mnie i zapytala czy robilam test ciazowy i czy jestem pewna tego ze jestem w ciazy... LOL. na informacje, ze to 34 tydz sie usmiala.

A z Zosinych nowosci - mala zdecydowanie uskutecznia juz tylko wypinanie sie i wypinanie nozek w roznych rejonach brzucha, o podskokach juz zdecydowanie nie ma mowy. Podoba jej sie moja ostatnia aktywnosc chyba bo gdy biore rpzerwy i na chwilke sie klade na boku od razu mnie szturcha i domaga sie wiecej bujania. Dostalam tez telefon z nowego szpitala w Swindon od poloznej. Dowiedziala sie ze sie tu przeprowadzam i umowila sie juz na srode na domowa wizyte, na pobranie krwi i zalozenie mi nowej lokalnej kartoteki wiec to mnie bardzo cieszy - balam sie ze zostane przez jakis czas bez opieki medycznej.

Ja modle sie i blagam Zosie zeby byla cierpliwa i nie miala mi za zle moich wygibasow i za wczesnie przypadkiem nie przyszlo jej na mysl znalezc sie po drugiej stronie brzucha.

Zdjecia wkrotce!

PS notka pisana o 4 w nocy..:P

5 comments:

  1. Wspaniale, że wszystko się powoli układa. Zosia była grzeczna do tej pory więc poczeka jeszcze troszkę, ale jak zaczniecie jej opowiadać jak cudownie jest w nowym miejscu to się będzie pewnie niecierpliwić;-)
    Czekam na zdjęcia bo okolica i domek z tego co piszesz muszą wyglądać ślicznie.
    Spokojnych i zdrowych Świąt:)

    ReplyDelete
  2. Ale masz fajnie z tymi zielonymi terenami koło nowego domu! Będzie gdzie spacerować z Zosią! :) I centrum tak blisko. To bardzo ważne, gdy ma się dużo wolnego czasu ;)

    Dbaj o siebie i nie śpiesz się z tym wszystkim! Prędzej czy później wszystkie rzeczy się same rozpakują i znajdą, więc daj sobie czas ;)

    Wesołego Alleluja!

    ReplyDelete
  3. Super opisałaś, prawie że potrafiłam sobie wyobrazić to wszystko :D
    Życzę szczęścia na nowym domku :)

    ReplyDelete
  4. :) Czy Tobie też czas przyspieszył? Jestem parę tygodni za Tobą, a zastanawiam się czy zdążę się wyrobić ze wszystkim co sobie założyłam... Mam nadzieję, że tak - i że Tobie też uda się ze wszystkim zdążyć :) Pozdrawiam!

    ps. Odezwij się proszę do mnie mailem - mam prywatną sprawę :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hej, probowalam wyslac Ci maila, ale mi powrocil. PIsz na agnkilar@googlemail.com pozdrawiam!!

      Delete