Thursday 12 January 2012

Zachcianki:)

W sumie to nie poswiecilam zadnej uwagi moim ciazowym zachciankom.

Od poczatku musze zaznaczyc ze przechodze ciaze bardoz malo objawowo i na pewno nie podpadam pod 'ksiazkowy' stereotyp ciezarnej. Wiec nie mialam ani nie mam obecnie jakies odrazy do poszczegolnych zapachow czy do roznych potraw. Jem jak kon od poczatku ciazy i kompletnie nic mnie nie odpycha. Ale od poczatku zauwazylismy z mezem pewne powtarzajace sie schematy tego co mnie akurat 'krecilo' i wydawalo sie szczegolne atrakcyjne do jedzenia. Na pierwszy rzut poszły pomidory, ktore moglam jesc w kazdej postaci i kilka razy dziennie. To bylo na samym początku. Potem przyszedł czas na owoce kiwi, chyba z dobre 3 tygodnie zjadalam ok 4-5 na dzien. Byly tez grejpfruty a potem nastała epoka buraków (??). Nie potrafilam przestac myślec o zrobieniu barszczu swiezego z buraczkow (choc nigdy wczesniej nie ugotowalam samodzielnie barszczu - nigdy jakos nie mialam na niego specjalnie ochoty) do tego stopnia ze musielismy pojechac do sklepu i kupic buraczki bo juz wytrzymac nie moglam. Mmmmm ale to wtedy bylo smakowite. I pare razy jeszcze w ciagu nastnych paru tygodni ugotowalam barszczyk bo stale mialam na niego ochote. To bylo tak ok 15 - 19 tygodnia. No ale moje ostatnie zachcianki mnie kopletnie piowaliły zwazywszy na to, jak bardzo nie przepadam za czerwonym miesem a juz tluste kawałki kompletnie odpadaja. Wiec we wtorek w nocy naszla mnie ochota na... smażony bekon w kanapce... no comments. Dlugo o tym myslalam oczywiscie nie posiadalam odpowiednich skladnikow w lodowce wiec mowie sobie ok przespei sie - zapomne. Ale nastepnego ranka SPECJALNIE wstalam wczesnie i pomaszerowalam do pracy o 45 minut wczesniej aby po drodze (mieszkamy w Anglii gdzie smazony bekon rano jest czyms powszechnie dostepnym wszedzie) kupic sobie dlugo wymarzona kanapke z ciepłym boczusiem. Niesamowite, poniewaz normalnie nigdy czegos takeigo bym do ust nie wziela. Na tym sie nie skonczylo! Dzisiaj wieczorem nogi same poprowadzily mnie do sklepu i kupilam cala paczke surowego boczku w plastrach i buleczk i ZEŻARŁAM to wszystko na kolacje!! masakra jakas. stwierdzilam ze to juz sie na pewno nadaje na wpis do bloga :P  bedzie co po latach wspominac.... :)) uwielbiam byc w ciaży juuuppiii~!

5 comments:

  1. Ale jaja, z burakami miałam to samo! Tzn. normalnie ich nie cierpię, ale przed świętami tak za mną chodził barszcz ukraiński, że w końcu zrobiłam! I pierwszy raz w życiu kupiłam w sklepie świeże buraki :) Mąż był zachwycony nową zupką i na pewno będę częściej robić :)

    ReplyDelete
  2. Ciąża to wielkie pasmo niespodzianek - i to miłych:) Ja bardzo miło wspominam ten czas i nie ukrywam, że chcę jeszcze tego doświadczyć (choć zachcianek takich jak Ty nie miałam).
    Zaglądałam już na Twój blog, ponieważ bardzo przyciągnął mnie tytuł bloga. Kruszynka - tak mówiliśmy na naszą córeczkę, odkąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży, a nie było jeszcze wiadomo czy to chłopiec czy dziewczynka. I tak już zostało - nasza Anulka nadal jest nasza kochaną Kruszynką.
    Mogę Cie podczytywać?
    Pozdrawiam
    Zapraszam również do nas:
    http://annazzielonegowzgrza.blogspot.com/

    ReplyDelete
  3. Haha, ja mam zachcianki, ale nie jakieś szczególnie dokuczliwe :) Nie budzę się w nocy z żądzą w oczach ;) Za to podobnie mam z pomidorami - nie zjem teraz kanapki bez pomidorka - musi być i basta ;) Do tego mnóstwo owoców... mandarynki, jabłka, banany, ananas, mango... a teraz łażą za mną śliwki - nie wiem skąd je wytrzasnę :p No a na samiuśkim poczatku, tak jakoś koło 5-6 tygodnia miałam parcie na mięcho - pierwszy raz w życiu zrobiłam i zjadłam steka :D Teraz na mięso nie mam ochoty, nad czym ubolewa mężny, bo on z mięsożerców jest... no i dwa obiady robię - dla neigo mięcho, dla mnie np. naleśniki z owocami :D

    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  4. Mmmmm nalesniki z owocami!! super pomysl:) wykorzystam go

    ReplyDelete
  5. Te Twoje zachcianki to znaczący objaw ciąży i dowód na to, że ciąża jednak wiele zmienia w gustach. U mnie było podobnie.

    ReplyDelete