Sunday 4 March 2012

Bardzo leniwa niedziela

Zasłużylismy sobie na leniwy dzień (mąż pochrapuje na łóżku - to taka pośniadaniowa dżemka:) ), a ja sobie odświeze wydarzenia ostatniego tygodnia. Ten czas tak szybko leci, a ja nie chce aby nic ważnego umknęło mi z bloga.

Impreza niespodzianka

Dziewczyny w pracy wyprawiły mi w czwartek niespodziankowa impreze pozegnalną. Najpierw jedna z nich pare dni wczesniej zaprosiła mnie do swojego domu po pracy pod pretekstem zwykłego spotkania przy kawce. Potem dodała, że może jeszcze gdzieś na kolacje wyskoczymy więc wzięłam na wszelki wypadek tez sukienke na wieczór ze sobą. Posiedziąłysmy u niej po czym zarządziła, że musimy sie wypięknic, miałam make-up i ciuszki na przebranie przy sobie. Wsiadłysmy w jej samochód i pojechałysmy do jednej z restauracji w Birmingham, w której to jak sie okaząło czekały wszystkie pozostałe koleżanki z pracy plus nawet kilka osób z naszej ekipy medycznej (te które na codzień u nas usg robią). W sumie z jakies 13 osob. Moj szok był ogromny, tzn nie powiem spodziewałam się małego podstępu ale nie wiedziałam dokładnie co mnie czeka, a tu nawet koleżanka która juz od grudnia z nami nie pracuje sie zjawiła - a ostatnio własnie o niej myslalam i bardzo chcialam znow zobaczyc.
Bardzo bardzo było mi miło, z wrazenia az zapomniałam jesc i tylko deser duzy wszamałam. A tu zdjęcie (ja robiłam):

Chociaż nikomu nie wspominam, ze raczej juz do tej prayc nie wróce ale mysle ze z racji przeprowadzki każdy po cichu się tego domysla. Stad - ta pożegnalna impreza.

3D/4D usg

Jakis tydzień temu odebrałam w pracy telefon od naszej sonograferki, która ostatnio probowała mi 4d usg zrobić, ale coś Zosia się za bardzo zasłaniała. Poinformowała mnie ze zaaranzowala dla mnie wizyte w szpitalu na piatek i ze sprobuje znow i moze jakies fajne zdjecia tym razem da sie uzyskać. W ten sam dzien zadzwonila i mowila ze sa jakies problemy z ich maszyną, wiec przyjechala znow do mnie do pracy (po dlugiej dniówce!) i stwierdziła ze sprobuje jeszcze raz na naszej starej/starodawnej już maszynie do usg i moze chociaz troszke lepiej bedzie widac. Naprawde złoto - kobieta. No i widac bylo o wiele wiecej:) mała juz si etak nie zasłaniała, ale przede wszystkim nabrała ładnego tłuszczyku na twarzyczce i całość była o wiele bardziej wyrazista:) przez godzine obserwowałam jak sobie kreci główka, wkłada kciuka do buzi i ssa, jak sie bawi paluszkami, otwiera buzie i ziewa:) wprawdzie jakosc nagranych zdjec i filmikow nie jest do konca dobra, z uwagi na to jak mało nowoczesną mamy aparature u mnie w pracy ale na zywo widac bylo bardzo duzo. I uspokoiłam się ze mała na pewno ma nosek:) (bo na ostatnich zjdeciach jakby nie miała lol) najsłodsze jest to ze wydaje sie być bardzo pulchniutka na twarzy i ma takie dwa fajne fafle. Chyba mamusia musi oszczedzać się z czekoladą, bo bobasek bedzie za bardzo pulchniutki:)





Zdjęcie robiłam komórką ze zdjęcia na pulpicie wiec jakosc tymbardziej bardzo zła, ale i ciesze sie tym co zobaczyłam i na pewno jest to bardzo niezapomniane przeżycie. Mąż mówi, ze Zosia wygląda całkiem jak on i ze widzi duzo siebie w niej :) Już się nie mogę jej doczekać na żywo!

Szkoła rodzenia

Wczoraj wczesna pobudka, szybkie śniadanie i na 10 rano pojechaliśmy na zajęcia z rodzenia. Całość trwała 4 godz i było to tylko jednorazowe spotkanie, obejmujące zagadnienia dotyczące pozycji przy porodzie, oddychania, roznych etapów porodu, znieczulenia, ćwiczeń przed porodem i karmienia piersią.
Na początku już widziałam przerażenie w oczach mojego M. kiedy na te zajecia jechalismy i kiedy jako pierwsi zjawilismy sie na ogromnej sali z masą piłek gimnastycznych, lalek i innych akcesoriów... biedak od razu popędził po kawe aby ukoić nerwy:) ale jak sie okazało przybyło mnóstwo osób i wszystkie prawie panie ze swoją męską połówką się zjawiły więc po paru minutach atmosfera sie rozluźniła. Przy naszym szczęściu trafilismy tez na przemiłą parę Polaków z którymi w przerwie sobie porozmawialiśmy i powymienialiśmy się spostrzeżeniami. A nasze terminy porodu różniły się tylko o jeden dzień:)  ogólnie uważam, że spotkanie mogłoby objąć więcej roznych szczegółow, ale za duza jednak grupa na to była. Na pewno paru nowych rzeczy się dowiedziałam ale jest jeszcze milion które bede musiala chyba przestudiowac z ksiazek albo internetu. Na pewno bede regularnie teraz robić cwiczenia na piłce i może nieco mniej tez obawiam sie karmienia piersią, aczkolwiek wciaz wydaje sie to dla mnie byc czarną magią.
Położna zasugerowała tez, abysmy zadzwoniły do szpitali w których bedziemy rodzic i poprosić o małą wycieczke po oddziale, co mysle ze jest dobrym pomysłem. Jak tylko sie przeprowadzilismy i bede juz pod nowy szpital należec to na pewno takie cos zorganizuje.

Niedługo mam w planie ułożyć już liste rzeczy do spakowania do torby szpitalnej i dokupic brakujące elementy.

Szukamy tez dalej domku dla siebie, wciaz nic co by nas powaliło nie zobaczylismy, terminy gonią i mam nadzieje ze w tym tygodniu może cos znajdziemy aby móc od poczatku kwietnia się przeprowadzić.

A mój najukochańszy mąż zarządził weekend z "Piratami z karaibów" i jestesmy juz na trzeciej części dzisiaj.... mmmm same przyjemności :P:P

5 comments:

  1. Dobrze mieć takich szczerych przyjaciół znajomych, którzy potrafią mile zaskoczyć :) uwielbiam piratów z karaibów :)

    ReplyDelete
  2. Ale Ci super niespodziankę zrobili:)) Też bym tak chciała;) Rozumiem, że pracujesz w szpitalu?Mogę spytać na jakim oddziale?

    Z Zosiuni fajny bąbel jest, ani się obejrzycie, a wycałujecie Ją po tych cudnych policzkach:D Dopiero teraz zauważyłam, że u Was już 30-sty tydzień się zaczął!!! Jak szybko!!! =]

    Wczoraj też nas wzięło na "Piratów..", ale właśnie trzecią część;) I tradycyjnie zasnęłam w połowie;)

    ReplyDelete
  3. Nom,szybciutko te tygodnie lecą:). Pracuje w prywatnej klinice dla kobiet. Choc ostatnio wiekszosc naszych dochodow to kontrakty ze sluzba zdrowia. Dzieki za miłe słowa i pozdrawiam!

    ReplyDelete
  4. Super Zosieńka :*
    bardzo ładnie widać ją na zdjęciach...

    trzymam kciuki za znalezienie domku...
    pozdrawiam

    ReplyDelete