Monday 15 July 2013

Serce ściska


Jutro ostatni dzień ładowania baterii i wracamy na swoje stare śmieci.

Pobyt cudowny, rodzinka kochana i dbająca o nas, wesele przetańczone. Zosia wytrzymała aż do 9 wieczorem, po czym padła do łóżeczka i została z nią już babcia a my spowrotem na parkiet i bawiliśmy się tak do 2 w nocy.

Jest to też odpoczynek pod znakiem dobrej lektury. Wchłonęłam "Więź daje siłę" oraz "Rodzicielstwo bliskości". Lubię poznawać różne sposoby patrzenia na ten sam temat jakim jest rodzicielstwo i zawsze czegoś nowego uczę się z każdej lektury.
Te książki są wyjątkowe bo nawiązują do tematu budowania relacji z dzieckiem opartych na wrażliwości na potrzeby dziecka ale i również rodzica, którzy niejednokrotnie bardzo trudno odnajdują się w nowej roli. Szczególnie pierwsza książka nakierowuje nas na zupełnie pierwotny, prosty i naturalny sposób reagowania i spełniania potrzeb dziecka w zgodzie z własnymi przekonaniami i przyzwyczajeniami. Ogromnie polecam. Bardzo wiele wyniosłam z tych lektur dla siebie.

Tym bardziej w kontekście tego czym zajęłam sobie czas wolny tragiczny wydał mi się dramat rozgrywający się kilka metrów pod nami w tym samym bloku.
Sąsiedzi cioci mieszkający pod nami - alkoholicy, palacze, awanturnicy - z 2 małych dzieci. I codziennie słyszę jak ryczą na swoje dzieci, odmawiają wpuszczania ich do domu podczas zabawy na podwórku. Biedna mała dziewczynka na moich oczach stała i prosiła aby mama ją do domu wpuściła, cała zapłakana. Potrzymałam jej drzwi wejściowe ale ta przerażona powiedziała, że musi na mame poczekać aż ta zejdzie. Miałam przyjemność wchodząc z Zosią na rękach po schodach na klatce minąć się z tą kobietą. W biały dzień, w południe ciąnęła się już za nią woń alkoholu. "Zaćwirała" do Zosi OCH ACH! jaka cudna mała itd, a piętro niżej już ryczała od drzwi na swoją własną córkę, bo takim problemem jest dać dziecku coś do picia albo wpuścić do domu aby załatwiło swoje potrzeby.
I do tego wieczorne sceny przed zaśnięciem. Codziennie słyszymy jak krzyczy do dzieci aby dały jej spokój i szły spać, żeby zamknęły gęby i były cicho. Oczywiście skutkuje to tylko większym płaczem biednych dzieci.
A gdzieś ok 21-22 serwowane nam są głośne awantury małżeńskie, które zapewne budzą przerażone dzieciaki bo słychać ich płacz.

Tragedia, a ludzka obojętność to jeszcze większy problem.
Moja rodzinka już im uwagę zwracała, ale reszta sąsiadów siedzi cicho. Wszyscy się boją, a odpowiednie służby się nie interesują losem dzieci. Niemiecka powściągliwość niestety temu nie dopomaga.
A ja cały czas myślę o losie tych dzieci i na jakich ludzi oni sami wyrosną, czy będą w ogóle mieli szansę na normalne życie w przyszłości.

I to wszystko w rozwiniętej gospodarce, wśród wykształconych ludzi.

13 comments:

  1. Tego się nie da skomentowac. Na to brak słów co się dzieje za drzwiami u niektórych rodzin :( ehhh

    ReplyDelete
  2. Ehhhh najgorzej, że człowiek nic zrobić nie może:( Biedne dzieciaczki

    ReplyDelete
  3. Biedactwa małe!! :(szkoda mi ich ogromnie.Choć zdaję sobie sprawę,że jest takich rodzin mnóstwo! nie pojmuję!
    POZDRAWIAM CIEPLUTKO
    mojemalewielkieszczescie.blogspot.com

    ReplyDelete
  4. Niestety znam to... Współczuję maluszkom... Nie chciałabym mieć obojga takich rodziców...Wówczas te dzieci mogą liczyć tylko na siebie.

    ReplyDelete
  5. Również mogę przytoczyć wiele przykładów...
    Często jest tak, że ludzie nie chcą informować odpowiednich instytucji myśląc, że domu jaki by nie był będzie lepiej niż gdziekolwiek indziej.
    To nie tak. Chociaż kiedyś pracowałam w pogotowiu opiekuńczym... zabranie dzieci tam to niemal przesądzenie ich losów...
    Smutne to.

    ReplyDelete
  6. Brak słów, ja już teraz coraz odważniej reaguję na krzywdę dziecka, ale takiej patologi na szczęście nie spotkałam tutaj wśród sąsiadów!

    ReplyDelete
  7. Coś okropnego...serce ściska i chciałoby się te Maluchy przytulić, utulić i zrobić wszystko, żeby w końcu miały spokój na jaki zasługują... :(

    ReplyDelete
  8. Też słyszałam o tych książkach... Może kiedyś znajdę chwilę na ich przeczytanie!

    ReplyDelete
  9. Fatalna sytuacja :(
    Biedne maluchy :(

    ReplyDelete
  10. Biedne dzieciaki... serce się kraje :/ I to w Niemczech jest? Czy coś źle zrozumiałam? Szkoda że nikt poza Twoją rodziną nie reaguje :/

    ReplyDelete
  11. Biedne dzieci... Ale to beznadziejna sytuacja... Bo w domu źle, ale czy w domu dziecka itd lepiej by miały? :( Może chociaż częśc czasu są szczęśliwe...

    ReplyDelete
  12. a próbowaliście to gdzieś zgłaszać? bo chyba zwracanie im uwagi nic nie da.. to są nieodpowiedzialni ludzie, którzy nie powinni mieć dzieci!

    ReplyDelete
  13. sytuacja którą opisujesz jest straszna, ja nie wiem co bym zrobiła.
    z jednej strony, lepiej się nie wtrącać, odwrócić wzrok, ale z drugiej strony jak można być takim ignorantem na ból i płacz dzieci.
    ciężka sprawa, i szkoda dzieci:(

    a zdolności kulinarnych z poprzedniego postu zazdroszczę!

    ReplyDelete