Tuesday 30 October 2012

Zaczynamy przygodę z puree


Jak pisałam w poprzednich postach, choć miało być BLW, wyszło nam na razie papkowe żarcie. Zośka zaczęła wołać o jedzenie o coraz wcześniejszych porach dnia i skusiło mnie to do spróbowania pierwszych manewrów łyżka-> usta. Strzał jak na razie w dziesiątkę, wprowadzony na razie lunch między 11-12 w południe jest pałaszowany z wielkim smakiem i popijany tradycyjnie mlekiem.
Tak jak z resztą zagadnień, która mnie interesowała i którą już przerabiałam i w tym przypadku najpierw posiliłam się mnóstwem literatury i interetowych artykułów i wybrałam metodę dla nas najbardziej odpowiednią i obrałam ścieżkę, którą nieco modyfikując postarm się iść. Gdzieś po drodze mam nadzieję zaliczyć też krzesełko z tacką + jedzonko w kawałeczkach + dziecko sięgające i samodzielnie jedzące.
Ponieważ jest tyle informacji na temat rozszerzania diety i każda matka na początku czuje się przytłoczona będę pisała regularnie jak my dajemy sobei radę i jak wprowadzamy nowości w nasz jadłospis, może komuś da to inspirację.
Dziś zawrzeć chciałam informację na temat przygotowywania puree. Wybrałam metodę, która pasuje do naszego życia najlepiej. Jestem mamuśką, która lubi z dzieckiem choć dwa razy dziennie na spacer wyjść, nie mam nikogo absulutnie nikogo do pomocy poza swoim własnym mężem, który jednak całe dnie w pracy siedzi, muszę się liczyć, że są dni kiedy Zośka życzy sobie wyłącznie być przyklejona do mnie i wspólnych zabaw i w związku z tym mój czas w kuchni szczególnie przed południem jest ograniczony. Nie chcę się stresować i z dzieckiem w jednej ręce a blenderem w drugiej szaleć w kuchni, dlatego wszystko chcę mieć przygotowane wcześniej.


Wybrałam metodę przygotywywania pierwszych konrketnych potrawek w steamerze, blendowania na puree, według potrzeby rozcieńczania z moim mleczkiem (np dobrze osładza to troszeczkę kwaśnawe jabuszko) i mrożenia. Pierwsze porcje marchewki zamroziłam w malutkich pojemniczkach bo wiem ze marcheweczke długo będę dodawać jako jeden ze składników obiadków. Natomiast dziś zabrałam się za kolejne porcje warzyw i pierwszych owoców. Na tapete poszły: słodkie ziemniaki, podłużna dynia (butternut squash), jabko i gruszka. Wszystko na raz na wsadziłam do steamera, gdy zmiękły wystarczająco, zblendowałam z własnym mlekiem i wsadziłam do specjalnie kupionego pojemnika na lód. Najpierw partia owoców, potem partia warzyw. Tak przygotowane wsadziłam tacke na ok 2 godz do zamrażarnika i po zamrożeniu każdą z zamrożonych kosteczek przełożyłam do dwóch oddzielnych plastikowych pudełek: na owoce i na warzywa. W przygotowaniu niebawem podobnie z brokułami, ziemniaczkami, groszkiem i większą ilością owoców. Sposób szybki i szalenie wydajny. W przyszłości wystarczy, że dwie trzy różne kosteczki warzyw połączę w jedno i stworzę dzięki temu nowy smak obiadku, a wszystko robione samodzielnie i na świeżych warzywach.



 U góry owoce na dole warzywa



 Zamrożone już jabłko i gruszka.

 Kosteczki przełożone do plastikowego opakowania

Kolejna partia do zamrażarki - dynia


19 comments:

  1. Rewelacja!! Jesteś niesamowita :) Co prawda ja czekam aż Kuba skończy 6mcy, będzie siedział i wkraczamy od razu w BLW, ale z chęcią będę śledziła Wasze przygody z jedzonkiem :))) Ponieważ PLAN nie istnieje ;) zdaję sobie sprawę, że i BLW może nie iść gładko z jakiegokolwiek powodu, wtedy więc będziemy papkować :)
    Ściskam!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. :) jak tylko Zoska usiądzie to dostanie swoje krzesełko i posiłek 'podany do stołu' na razie pałaszuje nowiutkie smaki w rzadszej formie. Za to owoce- bananki i kawałki mango itd chcę dawać w malutkich kawałeczkach i zobaczyć czy przeżuje

      Delete
  2. super pomysł:)!no u nas kleik się nie przyjął,kaszki za ciężkie jeszcze,a jabłko i marchewka no zje ale szału nie ma. Mlesiowa panna jest ta moja Zu. Czekamy na relacje jak tam Zosi smakują nowości:)

    ReplyDelete
  3. Ale masz fajne te pojemniki :)
    My papkowaliśmy z początku :)

    ReplyDelete
  4. Fajny pomysł z tymi pojemniczkami! Ja nie mroziłam gotowałam na 2 dni ale ja miałam pomoc jak Osinek był mały (mama i mąż prawie zawsze pod ręką) Ja też miksowałam a jedzonka do rączki młody dostawał, chrupki, paluszki, jabłko banany

    ReplyDelete
  5. Świetny pomysł! Na pewno odgapię :)
    I pisz, pisz, wszystko krok po kroku, bo mnie z deczka przeraża temat rozszerzania diety... w dodatku zbiega się z moim terminem powrotu do pracy i sama nie wiem jak to wszystko zgrać żeby miało ręce i nogi :/

    ReplyDelete
    Replies
    1. bedzie dobrze, dzieci szybko chwytają gdy są gotowe na jedzenie, chyba rzeczywiscie nie ma sensu wciskac soczkow czy papek za wczesnie (moja rodzina juz od tygodni dopytywala sie czy Zosia soczki pije...).

      Delete
  6. pomysł superowy, aż sama pomyślę o czymś takim z czasem...
    na razie na słoiczkach jedziemy

    ReplyDelete
  7. Rewelka, kradne pomyślą jutro się biorę do dzieła.!

    ReplyDelete
    Replies
    1. super!! ciesze sie ze pomysł komus sie przyda

      Delete
  8. Na małe zupki pomysł fantastyczny.

    ReplyDelete
  9. Pomysł rewelacyjny, też o tym myślałam, ale puki co nie mogę się za to zabrać i słoiczki lecą.Życzę aby malutkiej posmakowały mamine pyszności:) Buziaki

    ReplyDelete
  10. świetny pomysł z mrożeniem.
    ja z kawałkami czekałam trochę, aż będą zęby i zaczynałam od miękkich rzeczy typu biszkopt czy pieczywo.

    ReplyDelete
  11. Bardzo fajny pomysł Aga:) Też planowałam robić coś takiego na przyszłość:)
    Bardzo praktyczny ten pojemniczek do mrożenia:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. hej, te pojemniczki do mrożenia to nic innego jak pojemniczki do mrożenia lodu:) tylko takie kupiłam które mają gumowy spód dzięki czemu łatwo jest nacisnąć i wycisnąć zamrożone kosteczki

      Delete
  12. ależ smakowite te lody ;-)))

    ReplyDelete
  13. O, już widzę, że "ściągnę" od Ciebie ten sposób :) Świetny!

    ReplyDelete
  14. świetny sposób :-))))) naprawdę :-)

    ReplyDelete