Tuesday 12 June 2012

Matką być



A już miałam się poddać, już wylałam morze łez i podejrzewałam, że córka na wieczność mnie znienawidzi za nieudolne matkowanie. Już lada chwila myślałam, że nie starczy mi siły samej, a tu jednak z dnia na dzień coraz lepiej nam idzie. Wszystkim 'ciocinym' i rodzinnym poradom, które niezwykle mi pomogły mówię zdecydowane tak. Daleko za okno wyrzucam dziś książki o karmieniu z zegarkiem w ręku i o przytulaniu "ale tylko po karmieniu" i tych które mają jakąkolwiek wzmiankę o "Łatwym planie". Jak mogłam sądzić, że takie dzieciątko ustawi się do zegarka a nie do ciepła matczynej piersi. 

Córeczko, jeżeli to kiedykolwiek przeczytasz, dajesz mi dziennie niezły wycisk, gdy płaczesz i stękasz a ja płaczę razem z Tobą, bo nie wiem jak Ci pomóc, ale nigdy przenigdy nie zamieniłabym tych chwil bezsilności na chwile bez ciebie. 


A tatusia prosimy aby opuścił już San Francisco i wracał już do nas!


Zosia dalej jęczy i kwęka czasem, myślimy, że albo lekkie kolki (nie płacze) albo ma problem z gazami i kupkami, tak się mocno napina i czerwienieje na twarzyczce. Więc czekamy na kupkę...

P.S. smoczek rządzi i Zosia go ubóstwia - a miało nie być! ale co się nie robi dla kilku chwil spokoju i zadowolonej twarzyczki dziecka.

33 comments:

  1. Amen! Dziecka trza słuchać nie książek!! :)
    Próbowałaś pacyfikacji suszarką?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiesz maleństwo jako tako sie nie drze i nie płacze tylko postękuje, wiec mysle ze dobry masażyk brzuszka pomoze, jutro mają nam w klinice pokazać:)

      Delete
  2. Aga mój tomek miał tak samo, tez sie spinał stękał czerwieniał, rób jej masaż czyli dociskaj delikatnie ale zdecydowanie nóżki do brzuszka kilka razy na zmianę np jak ją przewijasz, gazy ładnie wychodzą i dziecię potem lepsze, a dwa razy dziennie masuj brzuch ale nie tak delikatnie okrężnymi ruchami po wierzchu tylko z prawej strony i z lewej strony po bokach brzuszka, tak trzema palcami, taki masaż pobudza okrężnicę. Efekt jest po dwóch dniach, ja tak robię swojemu i już mi się nie spina. To malutkie dziecko wiec jego układ trawienny jest jeszcze nie rozwinięty wiec może tak reagować na każdą dawkę jedzenia,i nie zawsze należny się tu doszukiwać błędów w swojej diecie, niektóre dzieci porostu tak maja. Ale spokojnie z czasem tam się unormuje. Głowa do góry wiem że cżłowiek jest bezradny w takich sytuacjach, skorzystaj z mojej rady i ze swojego instynktu na pewno dasz radę.Pozdrawiam serdecznie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Po pierwsze gdybysmy mieli synka tez byłby Tomek:) dzieki za słowa otuchy, wlasnie masażu musze sie jeszcze nauczyc i tez bede robić. tez myslalam ze to cos z moim pokarmem ale widze ze to niezaleznie co zjem ma podobne pojękiwania. skorzystam z rad na pewno, dzieki i buzka

      Delete
  3. Brawo!
    I nie sluchaj Tracy Hogg wiecej! Wg mnie to dosc samolubna ksiazka, zero w niej matczynej intuicji!
    Trzymajcie sie kobietki dzielnie :)
    Buziakow 100!

    PS 1 Waszemu tacie to ja zazdroszcze przeokrutnie!
    PS 2 Idziemy kibicowac dalej :) Przegrywamy, ale co tam... moze chociaz zremisujemy ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. bedziemy sie trzymać:) a Ty widze nam wynik przepowiedziałas!!!!!!

      Delete
    2. Udalo sie! :) Teraz "tylko" musimy wygrac z Czechami i wychodzimy z grupy :)

      Delete
    3. Mnie się na tej samolubnej książce udało świetnie dziecko odchować, kontakt mamy doskonały, synek zaczął mówić świadomie "mama" mając niecałe 9 miesięcy, jest cudownym roześmianym bobasem. A ja jako osoba z natury zorganizowana i poukładana cieszę się, że dziecko też zachowuje się w sposób przewidywalny i regularny. Dzięki temu mogę nawet bez problemu pracować zawodowo w domu. Nie przechodziliśmy żadnego kryzysu 8 miesiąca ani lęków separacyjnych. To że dane rady nie każdemu odpowiadają to jeszcze nie znaczy że same w sobie są do d...
      Pozdrawiam!

      Delete
    4. Ależ oczywiście, że niektórym te rady książkowe naprawde przypadną do gustu (jak mi na przyklad na początku) i na dodatek naprawde uda sie je w zycie wdrożyć jednoczesnie uszczęśliwiając tym dziecinę. Ja nie odrzucam zupełnie idei schematu dnia i ułożenia sobie dnia wg konkrtnych reguł, nie wyobrazam sobie zyc w chaosie bo nie jestem tego typu osobą, ale widze ze na trakim maluszku to sie u nas nie sprawdza na razie i widze tez ze Zosia powoli sama wchodzi w swoj wlasny rytm ktory ja obseruję i wykorzystuję do budowania naszych wspolnych dni. Myslę, że dobrze jest sie trzymać tego co akurat dobrze sie sprawdza w danej rodzinie i danej sytuacji:)

      Delete
    5. This comment has been removed by the author.

      Delete
    6. Kazdy ma wlasne zdanie na temat wychowania i zasad wg ktorych powinnismy sie kierowac.
      To tylko moja osobista krytyka poradnika, do ktorej mam prawo.
      Przeczytalam ksiazke TH, jednak z kazda kolejna strona bylam coraz bardziej negatywnie do niej nastawiona. Mimo tego nie uwazam , ze jest do d... Autorka porusza wiele tematow, z wieloma sie zgadzam (jak na przyklad z podejsciem do rutyny), ale z wieloma niestety nie.
      Nie postepowalam wg zasad TH, a rowniez moge pochwalic sie bystrym, rocznym chlopcem.

      Delete
    7. No właśnie, podstawą jest obserwacja dziecka i odczucie jego potrzeb. Moje dziecko ma taki charakter (pewnie po mnie :-D), że zareagowało bardzo pozytywnie na rytm który wprowadziłam, poza tym np. nie miałam nigdy problemu z zasypianiem małego w łóżeczku. Odkładałam, włączałam muzykę, po 5-10 minutach spał. Nie trzymałabym go przecież w łóżku gdyby płakał. Ale zaobserwowałam że noszenie nie jest mu potrzebne, że uspokaja go muzyka i do tego dostosowałam nasz rytuał. Każde dziecko jest inne i dla tego nie ma rad uniwersalnych. To co jeden odbierze negatywnie u drugiego będzie świetnie funkcjonowało. Mnie np. nie odpowiadają niektóre założenia rodzicielstwa bliskości, po prostu, bo nie chciałam żeby mały z nami spał, chciałam żeby był na tyle psychicznie samodzielny żebym mogła bezproblemowo zostawić go z opiekunką (nie mam żadnej babci do pomocy). I to mi się udało i z tego jestem zadowolona.

      A co do smoka, my używaliśmy przez jakieś 2,5 miesiąca, potem mały sam ze smoka zrezygnował (wypluwał, nie chciał ssać). Chyba w tym początkowym okresie, kiedy dziecko ma tak silny odruch ssania i to go uspokaja, nie ma co mu tego smoka odmawiać.
      Pozdrawiam

      Delete
  4. zizi na proroka..właśnie remisujemy;)

    ReplyDelete
  5. Aga super postawa! Trzymaj tak dalej :)
    A i Matrioszka dobrze prawi - dać Jej wódk... znaczy się herbatkę ;)

    ReplyDelete
  6. Macierzyństwo to ciężko kawał chleba, i dziecko po latach nie zawsze bez graniczne kocha swoich rodziców. A smoczek w tak wczesnym wieku to grzech, ale kiedy widzę dziecko roczne z nudlem w w buzi to aż mnie krew zalewa

    ReplyDelete
    Replies
    1. chciałam napisać to nie grzech

      Delete
    2. pesymizmem tu powiało

      Delete
    3. Niestety życie jest pesymistyczne, a szczęście to tylko ochłapy przynajmniej u mnie tak jest

      Delete
    4. tak sobie myślę, że jeżeli tak się czujesz to może najlepiej takie komentarze zostawić dla siebie. Ja na swoim blogu doceniam porady i miłe słowa innych kobiet, jeżeli natomiast ktoś chce sobie pomarudzić i nie ma nic ciekawego do przekazania to przecież nie musi wcale komentarza zostawiać.

      Delete
    5. Troche przykre, ze 25-latka uwaza zycie za pesymistyczne.

      Delete
  7. Aga, każdy może mieć gorszy dzień. Pewnie, że bywają kiepskie dni ale jeden buziak od córki, uśmiech rozkoszny i zapominasz :) Posiadanie dzieci jest największym szczęściem dla mnie choć czasem nie wyrabiam i chce mi się wyć. Ale to duuuużo częściej jest wesoło, radośnie i wspaniale. Moje młode smoczki uwielbiają, Ania w odpowiedniej chwili oddała smoczki, a Tomka zatykam jak mi za bardzo jęczy :D Małe dzieci mają potrzebę ssania i jakoś muszą ją zaspokoić, a skoro są smoczki, dlaczego nie skorzystać z ich pomocy? Trzymaj się, dzielna mamusiu cudownej istotki.

    ReplyDelete
  8. I tak trzymaj:) wszystko będzie dobrze!
    Z dnia na dzień coraz lepiej:):* buziaki dla Was:*

    ReplyDelete
  9. nie wpadam do internetu za często i dawno mnie u Ciebie nie było. Ale od razu-jaki pozytywny post!
    doszlas do wspanialych wnioskow. zbyt wiele sie traci na przytulaniu w okreslonym czasie, karmienie na zadanie... no jest mozliwe ale raczej sprzeczne z natura malenkich dzieci, ktore funkcjonuja wedlug nieco innych regul. to po prostu fizjologia...
    pozdrawiam i - trzymajcie sie cieplo! :)

    ReplyDelete
  10. dodam jeszcze co powiedziala nam polozna, gdy rozpaczalismy wraz z Mlodym na poczatku: ze dzieci placza. mozna im podawac rozne specyfiki, szalec, ale nigdy nie mamy pewnosci skad bierze sie placz. powiedziala, ze mozemy probowac, ale czesto efekty trudno nawet dostrzec. i jej zdaniem najwazniejsze to nie wariowac, uspokajac siebie, aby dziecko poczulo ten spokoj. przygasic swiatla, zapalic swieczki, puscic dobra, spokojna muzyke, pomasowac dzidziusia. do tego babka byla bardzo prochustowa i zalecala nam wrzucenie Kwiatka do chusty. pomoglo. choc i tak ciezko nam sie bylo uspokoic. z kolejnym dzieckiem bedzie o niebo latwiej ;)

    ReplyDelete
  11. Myślę że Cię nie uraziłam, skoro piszesz bloga a czasem go odwiedzam wyrażam też swoje zdanie. Nie jestem typem osoby która zawsze wszystkiemu przygląda się przez różowe okulary

    ReplyDelete
  12. I tak właśnie powinno być, trzeba ufać naszej kobiecej, niezastąpionej intuicji :) A i rady doświadczonych mamuś się przydadzą... lepsze to niż nawzajem wykluczające się teorie z książek :) Powolutku wszystkeigo się o sobie nauczycie, a tymczasem trzymam kciuki, żeby kolki nie męczyły Malutkiej ;*

    ReplyDelete
  13. Zosia na pewno marudzi, bo jej tata do San Francisco nie zabrał! ;) Również zazdroszczę, bo już raz byłam a marzy mi się powrót do SF :)

    Życzę żeby wszystko coraz łatwiej Wam się udawało (i na pewno tak będzie!). A Zosieńka w tym otulaczu - boska! :)

    ReplyDelete
  14. A co do tego smoczka..to co ja bym dla zeby moj chociaz przez 5 minut go pomemlal, nawet dla siebie zeby sie uspokoil.Niestety mamy 9 smoczkow i kazdy podowuje u niego odruch wymiotny.

    ReplyDelete
  15. Aga, aż mi łzy z oczu poleciały... tak się wzruszyłam. Za 2 miesiące będę przeżywać to samo, co Ty teraz :)
    Buziaki dla Ciebie i Zosi!

    ReplyDelete
  16. Absolutnie rozumiem co czujesz. My też tam mamy.

    ReplyDelete
  17. a ja swoją córkę wychowuję bez poradników, książek.
    przecież żadna autorka nie zna mojego dziecka.
    była intuicja, porady mamy i jest nam dobrze, znamy się.
    wiem, co który grymas oznacza.
    początki były różne, ale szybko wyrobiłyśmy sobie swój rytm dnia.
    teraz się on modyfikuje troszkę w zależności od ilości snu w ciągu dnia, ale są to małe zmiany.
    miałam ten plus, że karmiąc butelką łatwiej było mi wszystko kontrolować.
    dacie radę. cierpliwości i wytrwałości.
    pozdrawiam.

    ReplyDelete
  18. Piękny widok :)
    Coś ostatnio mięknę... jak czytam Twoje posty to mi się łezka zakręca ;P

    ReplyDelete
  19. Kruszynka wyglada cudownie w tym otulaczku :D

    ReplyDelete