Saturday 9 June 2012

Radości i smutki

Bez Zosi nic już nie byłoby takie same... nasza kochana córeczka, nasza mała kruszynka. Mogłabym godzinami się w jej malutki nosek i usteczka wpatrywać i całować non stop. Uwielbiam odgłosy jakie wydaje gdy je i gdy zasypia i jak wzdycha przez sen gdy na mnie śpi i wiem, że czuje sie bezpieczna.

Czuję się tylko taka zmęczona i niewyspana. Dobrze było na początku, mam wrażenie ze mała miała jakiś swój rytm i dawała nam życ a myśmy z mężem praktycznie bez słów porozumiewali się i wiedzieliśmy jak nawzajem podzielić swoje obowiązki aby mieć czas na sen i na zabawę i na wspólny czas razem.
A teraz przeraźliwie sie boję, bo mąż wyjechał na 8 dni w delegację a do mnie przyjechała jego siostra pomóc. I choć jest aniołem i bardzo dużo mi pomaga, to nie wiele jednak jest w stanie mi przy Zosi pomóc ponieważ sama nie ma wiele doświadczenia z dziećmi, a ja sama jeszcze nie nauczyłam się rozpoznawać języka swojego dziecka. I tak jak tylko mąż wyjechał mam wrażenie ze wszystko sie przekreca z córką do góry nogami, je bardzo długo, zasypia non stop przy jedzeniu wiec musze ja wybudzać bo potem jest głodna. Gdy już sie naje to zasypiać chce tylko na mnie na brzuszku, zeby mocno zasneła musi minąć min z pół godziny i wtedy próbuję ją do koszyka położyć żeby choc na chwile mieć wolne ręce. A zanim zdążę chwycić coś do jedzenia, iść do toalety i odciągnąć pokarm, mała już się budzi znów głodna... jestem już zmęczona i fizycznie i psychicznie bo ciągle mam wrazenie ze gdy mała płacze albo marudzi ze nie wiem jak jej pomóc i jak odczytać jej znaki.
Chciałabym wprowadzić jakiś choć mały schemat w nasze życie, aby zaznaczyć początek i koniec dnia, aby mieć konkretny czas wyznaczony na spacerki i na kąpiele ale wszystko na razie jest zupełnie przypadkową serią zdarzeń. Wiem ze to jeszcze bardzo wcześnie ale czasem zastanawiam się skąd ja znajde siłe i motywacje na nastepne tygodnie. Brakuje mi męża i jego silnego ramienia :(

16 comments:

  1. Wszystko się w końcu poukłada nic się nie martw, choć ja sama często mam wrażenie, że mój dzień wygląda beznadziejnie, bo nie ma określonego rytmu, wystarczy, że pośpimy za długo i już się plan sypie. Co do karmienia u mnie na tą chwilę jest tak, że odciągając mleczko wychodzi go trochę więcej niż mały wypija, czyli już jest coś na następną porcję (np.30-50ml)odciągając kolejny raz najpierw uzupełniam to co zostało z poprzedniej porcji i jak już wyjdzie tyle Antoś mniej więcej zje to resztę odciągam do kolejnego pojemniczka i tak co odciąganie to w drugim pojemniczku jest coraz więcej, w końcu mam jedną porcję do przodu, dzięki temu unikam stresu, że nie zdążę odciągnąć jakby mały głodniał, albo jak w nocy prześpię budzik(na odciąganie)to już mam gotową porcję. Poza tym w ciągu dnia Antoś wypija trochę samej wody, lub herb.koperkowej(takiej zwykłej ziołowej z torebki bez dodatków!)więc troszkę tym gasi pragnienie nie koniecznie mlekiem.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziekuje za rade mandarynkowa mamo. Robie dokladnie tak, zwykle mam juz o dwie butelki wiecej niz potrzeba, wiec jakby co to nie musze sie martwić, ale zalezy mi na stalych godzinach odciagania, inaczej mniej pokarmu produkuję...

      Delete
  2. Nie martw się. Wszystkie mamy przez to przechodzą.Dasz radę a z dnia na dzień będziesz coraz lepiej rozumiała małą. Dzieci lubią stały rytm dnia, bo czują się wtedy bezpieczniej i z własnego doświadczenia wiem, że są wtedy spokojniejsze. Z czasem na pewno ustalicie swój własny...
    A no i później maluchy już nie jedzą tak często...ale też i nie śpią tak dużo ;p

    ReplyDelete
  3. Ciężko jest na początku mnie mama wychowywała z pomocą babci ale też nie było kolorowo

    ReplyDelete
  4. Agus, wszystko w swom czasie. Poczatki sa zawsze trudne, nie tylko ze wzgledu na zmeczenie ale tez ciagla nauke "nowego". Zobaczysz, ze jeszcze pare dni, moze tygodni i zlapiecie pewna rutyne- wtedy wszystko bedzie wydawalo sie ciut latwiejsze.
    My chyba dopiero zlapalismy rytm w 6tygodniu zycia Mikolaja. Wraz z nacieciem wiazadelka u Mlodego, problem z laktatorem (ktorego zaczelam nienawidzic) zniknal.
    Po tych kilku tygodniach Mlody mial tez juz pewien rytm dnia. Wstawal zwykle o 6, troche zabawy, posilek, drzemka, spacerek, posilek itd...
    Bedzie dobrze :) Fajnie, ze siostra meza przyjechala. Nawet jesli nie bedzie wstanie pomoc Ci przy Malej, to zawsze pomoze z kuchni, kapieli czy innych czynnosciach. Przede wszystkim nie bedziesz sama i to jest najwazniejsze.
    Jakby co, to masz moj numer.
    Buzka i glowa do gory!

    PS Pogoda pewnie tez robi swoje.... cisnienie skacze..ehh... jutro ma byc ladnie, wiec jest okazja na maly spacerek z Malenka :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki Zizi, chyba za szybko chcę wszystko idealnie osiągnąć. Moj perfekcjonizm przeze mnie przemawia, ale serce ściska gdy nie wiem jak małej pomóc gdy marudzi albo męczy się bo nie potrafi sama zasnąć. A ja jestem osobą która lubi mieć plan i lubi działać w przemyślany sposób, jeżeli Zosia ma podobny charakter to sie nei dziwie, że męczy ją to, ze kazdy dzień wygląda inaczej i nie ma żadnego rytmu. Dzięki za pomocne słowa:*

      Delete
  5. Trzymaj się Kochana! Siostra męża niech gotuje, zmywa itd. Pocieszę Cię, że będzie lepiej. Im większe dziecko tym fajniejsze to macierzyństwo :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. O tak. Samo się wszystko ułoży z czasem, zobaczysz. A te 8 dni bez męża minie błyskawicznie. Wiesz, że ja mam dwójkę i od blisko 3 lat co chwila sypie mi się schemat dnia i muszę od nowa łapać co i kiedy , które dziecko robi/je/śpi etc. Nie martw się tak rytmem, póki dziecko małe musisz się dostosować i tyle. Z każdym tygodniem pewnie będzie inaczej. A inna sprawa, że z mężem mieliście podzielone zadania i było dużo łatwiej, a teraz jak go chwilkę nie ma to już jest inaczej dla maleństwa i ono też to wyczuwa. Uszy do góry i skup się na przytulaniu i całowaniu tej piękności :)

      Delete
    2. Dzieki dziewczyny. mam wrazenie po prostu ze lada chwila się złamię i nie dam rady dalej, a nie chcę dać Zosi odczuć swoich emocji. Nigdy nie sadziłam, że tyle jest pracy przy maluszku takim i jaka to szkoła cierpliwości:) jednak to prawda że sen, jedzenie i prysznic to luksus dla świeżutkich mam :)

      Delete
  6. Eh, chyba najgorzej jak się przerwie dobry rytm dnia.. I to jeszcze tak na początku.. Ciekawa jestem jak to u nas będzie, boje się tego niewyspania i nie 'umienia' odczytywania znaków..

    ReplyDelete
  7. tak, jak dziewczyny wyżej, obiecuje Ci, że wszystko przyjdzie z czasem:) Trzymajcie się kobietki.

    ReplyDelete
  8. Aga!! o tym samym ja pisałam wczoraj!! jest masakrycznie ciężko, ale laski w komentarzach super mnie na duchu podniosły :D

    ReplyDelete
  9. Kochana jeszcze trochę i wszystko się wyprostuje. Moja niunia kiedy miała zaledwie 3-4 tygodnie spała tylko i wyłącznie na mnie.. jakieś 2 tygodnie. Oczywiście ja ze zmęczenia zasypiałam, dlatego kładłam się na środku żeby mała czasem nie spadła...i też myślałam, że to się nigdy nie skończy. Wiadomo, że nadal zdarzają się ciężkie dni, ale jest o niebo lepiej. Wczoraj np. pisałam , że mała znowu budzi się w nocy, a dziś mi przespała pięknie 10 godzin;D

    ReplyDelete
  10. Trzymamy za Was kciuki, bo na pewno dacie sobie radę, a Męża zobaczysz szybciej niż Ci się wydaje;))
    A rytm dnia pewnie lada chwila się ustali, Ty też niedługo już dojdziesz do siebie;) po porodzie, to i wszystko będzie łatwiejsze:)

    ReplyDelete
  11. Matczyna intuicja jest niezastąpiona, idź za jej głosem. A mała w końcu złapie swój rytm:)

    ReplyDelete