Thursday 26 July 2012

melancholijnie

Lapie mnie ostatnio coraz czesciej myslenie o tym jakby to bylo gdybysmy nie zdecydowali sie przybyc tutaj na wyspy. Jakby wygladalo nasze zycie w Polsce, no i jakby wygladalo teraz moje zycie z Zosia u boku meza, w poblizu rodziny i przyjaciol. Jak moja przyjaciolka rzekla ostatnio, jest roznica miedzy poziomem zycia a jakoscia zycia, a to drugie u nas czasem kuleje. A przynajmniej ja takie mam wrazenie. Owszem, spelniamy swoje marzenia, realizujemy sie w zyciu, ja spelnialam marzenie o macierzynstwie, maz ma prace do ktorej zawsze dazyl, czegos jednak brakuje.

Najtrudniejsze dla mnie do zdefiniowania jest pojecie domu. Nie czuje sie nigdzie w domu tak naprawde, nawet z wizyta w Polsce - wiem, ze nie moglabym juz mieszkac w miejscowosci z ktorej oboje pochodzimy. Z kolei w kazdym z miast w jakich mieszkalismy na wyspach zostawilismy kawalek siebie w postaci znajomych katow i poznanych ludzi, ale zadne z tych miejsc nie jest naszym domem na stale. Troche czuje sie jak wloczega czasem... a szczegolnie teraz, teraz tym bardziej bolesnie odczuwam brak kogokolwiek, do kogo moglabym sie w dzien chocby odezwac, brakuje mi zywych lduzi naokolo. Nie tylko znajomych twarzy sklepikarzy i sasiadow na ulicy, ale kogos do rozmowy i do spedzenia czasu. Jestem matka samotna w dzien i zona i matka wieczorami i w weekendy. I chyba to nie jest tak, ze jest mi ciezko bo Zosia w dzien daje popalic, bo to przeciez normalne, i tak ma sie tone cierpliwosci do swojego dziecka i tone milosci. Ciezko jest bo przytlacza mnie ta ciagla pustka naokolo.

Wiem ze to nie 'na zawsze' i wiem, ze z czasem coraz bardziej wrosniemy w to miasto i poukladamy sobie wszystko.



10 comments:

  1. A gdzie mieszkacie ??? Jesli mozna zapytac?.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Swindon, a dokladnie Royal Wootton Bassett

      Delete
  2. Najważniejsze, że macie siebie :)
    Ja uważam, że mój dom jest tam, gdzie mój mąż. I teraz będzie Gabi :)
    Początki zawsze są trudne i z czasem pewnie tak wrośniesz w to miejsce, że nie będziesz chciała opuszczać go opuszczać ;)

    I pamiętaj, że nie jesteś sama: MASZ NAS!
    BUZIAKI DLA CIEBIE I ZOSI!!!

    ReplyDelete
  3. Nie będę może porównywać mojej sytuacji do Twojej. Bo mieszkam w Polsce, do swojej mamy mam godzinę drogi ale też nie czuję się komfortowo w miejscu w którym mieszkam. To już ponad rok jak przywiozłam tu swoje rzeczy :) Mimo tego czasu nie mam tu serdecznych, szczerych przyjaciół a jedynie koleżankę do picia piwa (którego juz z resztą nie piję). Nie czuję się tu jak w domu, brakuje mi pewnego rodzaju spokoju, intymności (mieszkamy z teściową i babcią). Swoje dnie głównie spędzam w domu... jedyną rozrywką jest wyjście do marketu albo wyprawa na shopping do większego miasta. Zgnuśniałam... mam ciągle poczucie ze nie jestem szczesliwa mimo tego ze "niczego" mi nie brakuje.

    ReplyDelete
  4. to ważne by znaleźć swoje miejsce na ziemi. na pewno przyjdzie taki moment, gdy wraz z mężem i Zosia znajdziecie takie miejsce. a tymczasem ściskam Cię mocno!

    ReplyDelete
  5. Ściskam i wysyłam tonę pozytywnych myśli :***

    ReplyDelete
  6. Przyjaciele i rodzina są ważni, a jak mocno dociera do nas w momencie takim jak piszesz. Rozmawiałam o tym ostatnio z przyjaciółką, wrócili po 4 latach z Anglii. Inny świat, niczego jej nie brakowało..poza kimś życzliwym, od serca. Rozumiem Cię i równocześnie życzę byś szybciutko odnalazła się w tym wszystkim, byś znalazła swój dom.
    Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
  7. Oj, teraz melancholia dotarla do Ciebie...
    Ja tez czuje sie non stop jakbym zyla na walizkach... Marze o tym, aby znalezc swoj kawalek ziemi i poczuc sie tam jak w domu... Marze o tym aby kupic meble, ktore zawsze chcialam, a nie te ktorych mi nie bedzie szkoda zostawic na skipie.
    Ta emigracja ma swoje plusy i minusy niestety.
    Mam nadzieje, ze wkrotce i Nam i Wam przyjdzie z pomoca jakas zyciowa wskazowka :)
    Buzka Aga! Trzymaj sie tam dzielnie!

    ReplyDelete
  8. chyba wiem co czujesz... podobnie czułam się jako studentka, ponad rok siedząc w Anglii, ale to co innego niż młoda mama z małym dzieckiem. życze dużo siły!!!

    ReplyDelete