Thursday 13 December 2012

Nie nadążam


Po pierwsze dziękuję za ostatnie wpisy pod moim postem, pewne produkty wielokrotnie się powtórzyły i na pewno u nas w apteczce zagoszczą. Zośka coś pokasłuje i kicha częściej ostatnio, zastanawiam się czy nie ma lekkiego katarku, zobaczymy co czas przyniesie.

Musiałam tego posta napisać, bo u nas każdy dzień przynosi tyle zmian, nie chcę żadnej z nich przeoczyć i zapomnieć 'tego' pierwszego momentu:)

Poza gaworzeniem, Zośka skoczyła do przodu w rozwoju ruchowym. W końcu zainteresowała się swoimi stopami i zaczęła przyciągać je do siebie i łapać (większość maluchów ma to już dawno za sobą!).




Dotychczas przewracała się na brzuszek przez swój lewy bok, nagle zaczęła również przez prawy. Poważnie  sunie już po ziemi jak wąż.... do tyłu. Tak więc pozostawiona na środku pokoju na dywanie, znajdywana jest przeze mnie na zimnych panelach gdzieś pod krzesłem w części jadalnej. Pracujemy nad zrzuceniem ze wstecznego biegu, ale średnio idzie. Więc dochodzi do tego czasem frustracja, że zabawka się 'oddala' zamiast przybliżać, na nic tłumaczenie dziecku, że w złym kierunku pędzi. Zaczęła też już konkretnie reagować na swoje imie. Gdy nagle zasłonimy jej obiekt obserwacji zaczęła kumać, że obiekt ten wciąż istnieje za przeszkodą, wygina więc ciałko i wyciąga szyjkę aby zasłaniającą przeszkodę wyminąć. Coraz częściej zaczyna też sprawiać wrażenie, jakby poważnie próbowała zrozumieć co do niej mówimy, wpatruje się tymi swoimi wielkimi oczętami, widać że analizuje bo aż para z uszu idzie aż po chwili odpala jedną ze swoich odpowiedzi "dghahadhaddaaaada" lub coś w tym guście równie mądrego.





A ja przekonałam się już na wieki wieków, że nie jestem 'morning person'. Ani też 'night person'. Daję mocno popalić w nocy mężowi, niewyspanie, zmęczenie robi swoje. Biedak, mam najcudowniejszego męża na świecie, ponieważ co rano próbuje zapomnieć o rozwodzie który każdej nocy wydaje mu się bardzo kuszący....

16 comments:

  1. haha ja co wieczór odwołuję ślub :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też grożę oddaniem pierścionka (ślubu jeszcze nie planujemy więc nie mam czego odwoływać)

      Delete
  2. Ależ słodziak z Zochy! I się jeszcze na przewijaku mieści?

    ReplyDelete
  3. Ale słodzizna z niej :) gratuluję nowych umiejętności :)

    ReplyDelete
  4. Rozwód?! To u was też? :D Mój Mąż obiecuje mi co tydzień, że idzie pisać papiery ;)

    A Zosia to super słodziak! Ja już się nie mogę doczekać, kiedy Gabi taka będzie, jak ona! :*

    ReplyDelete
  5. Mój Artur też bardzo późno zaczął interesować się swoimi stópkami... dlatego wiem, jaką czujesz dumę i radość:)

    ReplyDelete
  6. Jejciu ale ona jest słodka !! <3

    ReplyDelete
  7. Jaka słodka myszeczka:D Chciałabym zobaczyć ten Zosinkowi wsteczny, musicie mieć niezły ubaw z malutkiej;)

    ReplyDelete
  8. Moja jest jeden dzień Młodsza i dawno już odkryła stopy, za to nie siedzi pewnie i nie gada jak Zosia. Każde Maleństwo jest niepowtarzalne:)

    ReplyDelete
  9. moja córcia nigdy się nie interesowała swoimi stópkami :) śliczna dziewczynka :)

    ReplyDelete
  10. Zosinka jest przepiękna! I ma takie słodkie stópki:D
    mój narzeczony też często w nocy mówi : ślubu nie będzie! HAhahahaha

    ReplyDelete
  11. Kiedy nasi chłopcy tacy byli...czas tak szybko umyka...
    Słodka jest!

    ReplyDelete
  12. Mój Synuś też zasuwał do tyłu i się zastanawiałam kiedy wreszcie ruszy do przodu...pewnie lada moment siadzie i ruszy do przodu:)) a co do stópek to mój Synuś nie interesował sie stópkami w ogóle, nie było u nas obgryzania paznokci u stóp:))

    ReplyDelete
  13. Agus, nie martw sie rozwojem Zosieńki, każde dziecko rozwija sie w swoim indywidualnym tempie, niektore etapy sa pomijane:) Tatianak rowniez zaczynala zwoja przygode z raczkowaniem rowneiz od wstecznego i poslizgu an panelach...slodkosci. Nieram ma chwile ze siedzi i zjada duzego paluszka u stopy wiec, jest smiesznie jak siedzi poskladana jak scyzoryk:)Slodkosci dziewczynki...a co do rozmowdu, to przezywam to wielokotnie zecz ludzka...buziaczki

    ReplyDelete
  14. Moje szczęście jak na razie nie interesuje się nóżkami jeszcze poczekam, na razie próby przekręcenia się na boczek.
    Mój małżonek natomiast codziennie mi oświadcza, że przeprowadza się do osobnego pokoju. Raz mu się to udało ale powrócił zmarznięty i pokonany- zapomniał, że krzyk naszego synka też słychać za ścianą a nawet na ulicy:-)
    Taką mam zdolną małą Bestyję:-)

    ReplyDelete