Wednesday 5 December 2012

niespodzianki 6 miesiąca

Czasu brakuje na wszystko, wyjazd na święta zbliża się dużymi krokami a jeszcze tyle rzeczy chcę załatwić, zamknąć na ostatni guzik.

Niedzielne popołudnie spędziliśmy w przytulnym angielskim miasteczku Cirencester, przy okazji zwiedziliśmy tamtejszy malutki rząd straganów świątecznych. Zafundowałam sobie naleśniki z nutellą....



A w poniedziałek popędziliśmy do Londynu (choć posuwanie się w Londyńskim korku z pędzeniem niewiele ma wspólnego), żeby odebrać mój i Zosiny paszport. Teraz droga do Polski stoi przed nami otworem.
W drodze do świątecznego Harrodsa zupełnie przypadkiem trafiliśmy na ogromny świąteczny market, po którym troszkę czasu się poszwędaliśmy, potem galopem przelecieliśmy wszystkie piętra Harrodsa, na podziwianiu wystaw i dotykaniu świątecznych ozdób się skończyło bo ceny mega wielkie jak na przeciętną kieszeń. Ale dział świąteczny i dział dla dzieci wyglądał tak magicznie, że nawet mi oczy było ciężko od tego widoku oderwać. Zosia w miare grzecznie spędziła dzień w wózku, smoczek oczywiście królował, bo moja mała nie potrafi spać potrząsana. Mieliśmy też incydent z całkowitym zwróceniem uprzednio zjedzonego obiadku przez Zosię i choć trochę mnie zestresował, to po małej nie widać było, żeby zrobiło to jakiekolwiek wrażenie, jadła i spała później jak zawsze.

A za nami.... choć przez długie miesiące zarzekałam się, że nie wiem co to nieprzespana noc, właśnie taki kataklizm przeszedł ostatniej nocy. NIe mam pojęcia co się stało. Zoska zasnęła jak zawsze sama, troszkę póżniej niz zwykle bo nam sie wczoraj jakos cały dzien poprzestawiał. Przez wycieczkę poniedziałkową i mniejszą ilość snu w dzień wczoraj rano mała obudziłą się o 8 (a nie ok 7 jak zwykle), więc cały dzień się poprzesuwał a potem jeszcze bylam pół dnia u znajomej i biedna Zosia nie umiała przez długi czas u niej usnąć, więc ostatnie drzemki bardzo pozno wypadły. No ale zasnęła wczoraj jak zwykle bez problemu a tu nagle godz 12 w nocy i słyszę, że się obudziła i gada, i gada i gada do siebie. Myśłę sobie ze dopóki nie płacze to jest ok, pogada i zaśnie (juz tak bywało), ale potem nagle w ryk i tak ryczała już do po 2 nad ranem. Głaskanie pomagało na pare minut i potem znów ryk, ale nie był to ryk na ból ani na głód, ewidentnie oczka tarła i próbowała co pare minut usnąć ale za każdym razem mocniej się irytowała, że nie potrafi zasnąć. W końcu udało się ją uspokoić, zasnąła spokojnie i o 4 powtórka z rozrywki! pomogło mleczko, bo to i tak godzina ranna więc głód w niej na pewno się odezwał. NIe kumam w ogóle! zwłaszcza ze zasypia sama, więc wybudzając się nigdy nie potrzebuje pomocy niczego ani nikogo do zaśnięcia spowrotem. myślę sobie - skok rozwojowy??? albo odbił się na niej ten dzień w Londynie, brak drzemek o tych samych porach co zawsze i troszkę się rozstroiła? Do tego przestala lubic się ubierać, zaczyna wyć denerwowac sięi wyszarpywać rączki. O czapce już nie wspomnę....:) jakas taka mało uśmiechnięta tez ostatnich pare dni jest. Trafiłam na internecie na opisy matek innych dzieci 6 miesięcznych dzielących się tymi samymi problemaim. Czuję ból fizyczny matek, które mają tak na stałe! Zobaczymy co kolejna noc przyniesie, a ja trzęsę portkami co będzie w Polsce na święta. Cała rodzina będzie na nogach w nocy...

7 comments:

  1. mój synek też ostatnio mocniej płacze ale w dzień u mnie to dlatego że przestawiam go na mleczko sztuczne i mu brzuszek dokucza... a może u koleżanki dawałaś mu jakąś herbatkę na innej wodzie niż zwykle i to też mogło spowodować bój brzuszka.

    ReplyDelete
  2. ooo takie jarmarki to ja lubię:)
    Pozdrawiamy

    ReplyDelete
  3. możliwe, że na Zosię miał wpływ nadmiar wrażeń. dzieci niestety tak reagują. nie potrafią się jeszcze same wyciszyć.
    już wielokrotnie to przerabialiśmy i nie zawsze zmęczenie, bo emocjonującym dniu oznacza spokojną noc, z reguły wręcz przeciwnie.

    ReplyDelete
  4. No to teraz widzisz co ja czuję :((

    ReplyDelete
  5. Przede wszystkim nie zadręczaj się myślami co będzie w PL. to jest dziecko i ma prawo płakać, na pewno każdy to zrozumie tym bardziej w
    święta;) Myślę, że nadmiar wrażeń zrobił swoje. Nowe otoczenie, osoby, jazda, ubieranie - na pewno odbija się na dziecku.
    Uwielbiam jarmarki;) Niestety w tym roku z Małym nie pojedziemy, bo do najbliższego mamy 30km, ale za rok skoczymy do Krakowa:)

    ReplyDelete
  6. A może Zosi będzie odpowiadał klimat w Polsce? Będzie miała dużo wrażeń, zmęczy się i zaśnie jak mały suseł :D - tego życzę!

    Zapraszam do mnie na ekspresowe candy zimowe - do zgarnięcia 3 audiobooki - jutro losuję :)

    ReplyDelete
  7. dla mnie to także zbyt duża ilość wraże i poprostu dziecię nie wyrobiło:) też tak miałam kiedyś, poprzestawiało się wtedy całkowicie:) unormuje się, zobaczysz:)

    ReplyDelete