Saturday 18 August 2012

3 miesiące pompowania


Można powiedzieć, że na stałe żyję obecnie z laktatorem - dwoma pompkami którymi wyciskam dziennie mleczko dla Zosi. Wiele razy i na wielu blogach poruszane byly tematy karmienia piersią, bądź butelką, ale sa i takie przypadki jak moje - karmię butelką z piersi.



Być może na początku brakło mi cierpliwości gdy Zosia nie chciała łapać piersi i prężyła się i płakała, ale nie potrafiłąm na to tak długo patrzeć. Próbowałam jescze potem pare razy gdy miała pare tygodni ale za każdym razem zaczynałam płakać razem z nią. Jednocześnie jednak chciałam, żeby miała najlepsze z możliwych mleczko od początku, szczególnie na etapie gdy jej układ pokarmowy był jeszcze taki delikatny.
Wyszedł więc pomysł z laktatorem i tak do dzisiaj się przyjaźnimy. Na początku szukałam mnóstwa informacji na ten temat, jak odsysać, kiedy, w jakich ilościach, jak pokonać nawał mleczny (wszystkie rady kończyły się na - przystawiaj dziecko jak najczęściej do piersi:/) i jak sprostać apetytowi córeczki.
Z jednej strony myślę, że jest łatwiej niż matce karmiącej bezpośrednio piersią, szczególnie w pierwszych parunastu tygodniach życia maleństwa, ponieważ mogłam od początku zmieniać się z mężem w karmieniu np w nocy przez co mogłam się od początku lepiej wysypiać. Tata dzięki temu za to od początku budował dodatkową więź z córeczką karmiąc ją. Mogłam tez np poprosić odwiedzających nas gości/rodzinkę aby nakarmili małą. Minusem na pewno jest dodatkowy czas jaki upływa mi na odciąganiu mleczka, szczególnie na początku było ciężko, gdy sama w domu musiałam znaleźć czas na karmienie i jednocześnie odsysanie pokarmu w przerwach między pobudkami Zosi. Plus mimo wszystko na początku dodatkowo musiałam w nocy chociaz raz odsysać - teraz już przyzwyczaiłam ciało do długiej nocnej przerwy. Minusem jest też lęk o to czy na pewno w mleku odciągniętym jest tyle samo wartości odżywczych ile w mleczku które dziecko samodzielnie reguluje ssąc pierś, chodzi tu głównie o to pierwsze wodniste mleko i to bardziej treściwe z dna piersi.
Mimo wszystko wciąż kontynuuję naszą mleczną drogę, ufam, że choć obecnie Zosia coś przystopowała nam z jedzeniem to wkrótce znów zacznie pić jak smok. Rodzaj i smak mleka sprawdziliśmy - nie robi dla niej żadnej różnicy więc nie chcę pozbawiać jej tego co najlepsze i może znów wróci do picia porcji jakie wcześniej wypijała.

11 comments:

  1. A ja powiem nie samym melkiem człowiek żyje :)

    ReplyDelete
  2. Ja też mam laktator w domu.
    Wzięłam do nawet ze sobą do szpitala, bo nie wiedziałam, jak to będzie z przystawianiem do piersi. Męczyłam się całe 4 dni! Aż w końcu ja i Gabi załapałyśmy o co chodzi ;)
    Teraz jeszcze dużo musimy się nauczyć, bo łatwe to karmienie piersią nie jest :) Ale już od 10 dni dajemy radę i co dzień jest lepiej!

    A Ciebie podziwiam, że odciągasz swoje mleko i podajesz w butelce. Pewnie nie jedna mama na Twoim miejscu podała by mleko modyfikowane.
    Przyjaźń z laktatorem niech trwa!!! ;)

    ReplyDelete
  3. Tak trzymaj! to też jest rozwiązanie dla karmienia własnym mleczkiem. Pozdrawiam

    ReplyDelete
  4. Czytam Was od początku. I jestem w szoku - bo znalazłam kogoś kto ma IDENTYCZNĄ sytuację jak ja! A raczej ja mam identyczną jak Ty! Mój syn, na początku nie miał wyjścia i dostał przez pierwsze dwa dni butlę, bo nie miałam pokarmu. Potem jak się pokarm pojawił, On już nie był zainteresowany ssaniem... Mimo moich prób, starań, jego prężenia się/płaczu/darcia w niebogłosy do dziś nie chce ssać. Więc odciągam... Najpierw tym laktatorem, który masz - a potem elektrycznym, bo ręcznym nie dałabym rady. W każdym razie - dokładnie wiem co czujesz! Można powiedzieć, że przechodzimy przez to jakby razem. Ja jeszcze będę próbować, ale wątpię, żeby głodomór wolał pierś niż pełną butlę. Pozdrawiam i życzę dalszej wytrwałości - bo dajesz córeczce to co najlepsze:)

    ReplyDelete
  5. Mi niebawem stuknie pół roku jak jadę na laktatorze w nocy też odciągam 1-2x inaczej wstałabym z bólem pełnych piersi i "grudkami". Czasami mam chwile,że wolałabym zasnąć ale mówię sobie wtedy, że Antoś musi mieć jedzonko jak zgłodnieje i to mnie od razu mobilizuje :) Mam ten sam laktator co Ty, kusi mnie elektryczny ale nie wiem jak długo będę mieć jeszcze mleczko i trochę się boję wydania tej kasy w ciemno. Buziaki

    ReplyDelete
  6. Ja karmiłam tak jak Ty swoje dzieci i nie mam żadnych wątpliwości, że zrobiłam najlepiej jak mogłam - tym bardziej, że tata mógł się włączyć :) Medela mini electric była moim przyjacielem długo :) Uściski dla Was :)

    ReplyDelete
  7. Super, że radzisz sobie!!!Najważniejsze są chęci:)
    Pozdrawiam

    ReplyDelete
  8. Super, też ściągałam swoje mleko dla Adrianka:) Niestety szybko się skończyło:/
    Miałam elektroniczny laktator firmy Medela- super był:))

    ReplyDelete
  9. hej, moja koleżanka karmiła podobnie, od początku ściągała, również ręcznym Aventu... podziwiałam jej 1000ml dziennie... ;)

    ReplyDelete