Wednesday 15 August 2012

Spętani miłością *


Dziś będzie o chustnoszeniu, która ostatnio stałam się olbrzymią fanką.
Zosie wsadzam do chusty od ok 3 tygodnia życia, wcześniej zamówiona chusta leżała w kącie a ja bałam się, że nie będę wiedziała jak ją poprawnie zawiązać i tak jakoś wątpliwości wzięły góre. A szkoda, bo teraz uważam, że chusta dosłownie spadła mi z nieba, nie wyobrażam sobie dnia bez niej. Po pierwsze moje dziecko nie jest fanem wózka - owszem jak trzeba to i go użyjemy ale na razie mała nie czuje się w nim bezpiecznie i często popłakuje. Chusta służy nam więc jako środek transportu, na spacery, do lekarza, do sklepu. W trasie jest świetna pod paroma względami: odpowiednio zawiązana nie obciąża pleców a wręcz zmusza mnie do prostowania się, mam dwie wolne ręce - nie musze jednocześnie pchać wózka i grzebać w torebce szukając portwela, mam dziecko przy sobie słyszę lepiej gdy cos jej nie pasuje albo łatwiej wsadzić mi smoka gdy ten wypadł. Używam jej również z wielkim zamiłowaniem w domu. Na każdą drzemkę kładę Zosię do jej łóżeczka w dzień. Jednak ona jest z tych co pośpi spokojnie 45minut a potem już zasnąć nie potrafi. Robimy więc tak, że ma tych pare drzemek w łożeczku, a jeżeli musi jeszcze dospać to wsadzam ją do chusty gdzie dosłownie w ciągu paru sekund odpływa i problem z głowy. Ja w domu natomiast cenię sobie znów dwie wolne ręce, mogę w ten sposób ugotować obiad albo jakieś drobne porządki wykonać. A czasem po prostu wsadzam Zosie do chusty gdzie ona sobie słodko spi, a ja sama rozkładam się przed telewizorem i mam na parenaście minut swój własny relaks.
Spotkałam osobiście dwie mamy, które przyznały, że owszem chuste zakupiły - bo to taki fajny gadżet gdy się jest jeszcze w ciąży i planuje narodziny dziecka, ale nigdy po nią nie sięgnęły bo nie wiedzą jak wiązać i jak się za to wziąć. Dziecko jednej z tych mam też nie lubi wózka...


CHUSTA A WÓZEK

Widząc jak często moje dziecko popłakuje w wózku i jak bardoz trzeba je nieraz zabawiać albo prowadzić wózek i jednocześnie trzymać smoka w buzi dziecka, żeby tak nie płakało sądziłam, że jesteśmy wyjątkiem. Im więcej jednak czytam okazuje się, że wiele dzieci w pierwszych miesiącach życia nie akceptuje wózka i spania w wózku. Przemawia za tym:

  • Brak bliskości rodzica - dziecko w pierwszych tygodniach życia widzi tylko na dystans 20cm, w wózku nie widzi zatem twarzy rodzica, słyszy jedynie jego głos ale nie może rodzica dotknąć (jeden z najsilniejszych zmysłow malucha - dotyk) ani się przytulić. Staje się więc zaniepokojone i trudno jest mu się wyciszyć.
  • Silne wstrząsy - które niektóre dzieci usypiają, większość jednak jest przez nie rozbudzana. Nieraz obserwuję przerażenie w oczach swojego dziecka gdy nagle wjechałam do większej dziury i cały wózek się zatrzęsł, dziecko nie wie co się dzieje. 
  • Świat z perspektywy jazdy w wózku może dla maluszka wydawać się nieco przerażający, wokół mnóstwo różnych nieznanych dźwięków i hałasów, nowe zapachy i inne światło. Dziecko nie może dozować sobie tych nowych bodźców tak dobrze jak w chuście. Gdy ma za dużo bodźców nie jest w stanie wtulić się i wyciszyć. A i sam wózek czasem może wydawać mu się obcym światem w którym czuje się co najmniej nieprzytulnie.
  • Komfort - dla matki niezaprzeczalnie wózek nieraz może być bardzo uciążliwy jeżeli: trzeba go znosić i wnosić na piętra w budynku, trzeba załatwić sprawy na mieści a nie wszędzie jest łatwy dostęp dla wózków, chce się spotkać z koleżanką w kawiarni a dziecko śpi na przykład tylko non stop wożone i nie ma opcji żeby z wózkeim i dzieckiem na chwilke usiąść; jedynym sposobem uciszenia maluch a w wózku jest wzięcie go na ręce co kończy się prowadzeniem wózka jedną ręka i trzymanie dziecka w drugiej.
Korzyści przemawiajacych za użyciem chusty jest za to mnóstwo. Do najwaznijeszych należą:

  • Ukojenie i spokój - bliskość rodzica wplywa na dziecko uspakajająco. Dziecko noszone (jak wskazuja badania) o wiele mniej płacze i jest niespokojne. W chuście może 'dozować' nowe doznania i wtulić się i bezpiecznie zasnąć gdy tylko ma dosyć zewnętrznego świata. W wielu kulturach noszone tak dzieci mają również łatwy dostęp do piersi matki, gdy ta np zajęta jest czymś innym.
  • Poznanie siebie - dzieci noszone w chuście często szybciej są w stanie przekazać rodzicom czego im potrzeba a rodzice szybciej uczą się te znaki rozpoznawać i na nie reagować z uwagi na ich bliskość.
  • Rozwój psychomotoryczny - zróżnicowane ruchy jakie dziecko doświadcza będąc noszonym w chuście wspomaga rozwój fizyczny poprzez stymulacje błędnika w uchu dziecko szybciej w przyszłości i lepiej będzie radziło sobie z nauką siadania, wstawania i chodzenia. Chusta dodatkowo wspiera naturalny kształt kręgosłupa malutkiego człowieczka i wspomaga rozwój zmysłu równowagi oraz wzmacnia naturalnie mięśnie szyi i kręgosłupa
  • Poczucie bezpieczeństwa
  • Budowa zaufania
  • Wygoda dla matki
  • Kangurowanie noworodków i wcześniaków, które powoli zostaje wprowadzane do wielu szpitali jest naturalną metodą wspomagania rozwoju malutkiego człowieczka. Ciepło ciała matki automatycznie reguluje temperature ciała dziecka. Również oddech dziecka jest regulowany oddechem matki, a maluszek ma poczucie jakby znów był w brzuszku dzieki czemu przeżywa mniejszy stres związany z przedwczesnym przyjściem na świat.
Ja usłyszałam ostatnio od swojego teścia coś w stylu "Nie noś jej tak w tej chuście, bo sie jeszcze przyzwyczai". A ja akurat uważam, że noszenie dzieci w różnego rodzaju chustach, w rożnym wieku i różnych pozycjach jest w naszej naturze. Wciąż praktykowane jest to w gospodarkach rozwijających się a i nawet w Polsce praktykowane było nie tak dawno temu przez nasze prababki 'w polu'. Dziecko niczego bardziej nie pragnie niż być blisko swojego rodzica, słyszeć go i czuć jego zapach. Podniesiony pod paszki niemowlak instynktownie odchyli i podkurczy nóżki - gotowy do noszenia na biodrze. Wygoda XXI wieku wyparła bliskość rodzica i dziecka i wrecz wpaja nam konieczność posiadania wózków i przestrzega przed przyzwyczajaniem do noszenia. 
Ja uważam, że co innego noszenie po mieszkaniu non stop, gdy dziecko akurat świetnie czuje się na macie albo w leżaczku i dobrze sie bawi. Ale dlaczego nie korzystać z wygody podróżowania razem w chuście gdy akurat są takie możliwości a dziecko jest na tyle małe, że nie jest za dużym obciążeniem dla rodzica pleców.

No i na koniec jeden z fajniejszych cytatów jakie znalazłam na temat odkrycia naukowców dokonanego na podstawie obserwacji noszenia dzieci w kulturach krajów rozwijających się a które sugeruje, że płacz wśród tych dzieci jest rzadkością

These findings confirm what our mothering instincts tell us —- that plenty of loving contact does not "spoil" a baby or make him more demanding, but instead helps him feel more comfortable and happy in his new world.
(Te odkrycia potwierdzają to co instynkt matki nam podpowiada - mnóstwo miłości poprzez kontakt nie rozpieści dziecka ani sprawi, że będzie więcej żądał lecz pomoże mu czuć się bezpiecznie i szczęśliwie w nowym świecie)


źródła:
http://www.jendrulino.pl/pl,info,dlaczego-nosic
http://ekodzieciak.pl/Rozwoj-psychomotoryczny-dziecka,001.html?lang=pl
http://www.llli.org/nb/nbnovdec04p204.html
* Zaczerpnięte  stąd

11 comments:

  1. Ja z opowiadań mamy uwielbiałam wózek a nienawidziłam łózeczka i spałam tylko w łóżku :)

    ReplyDelete
  2. Tak samo jak i Ty wielbisz chuste, ja wielbilam moje nosidelko... Nie wyobrazalam sobie dnia bez niego i wg mnnie uratowalo moje plecy!
    Rewelacyjna alternatywa dla wozka... wygoda i bliskosc dziecka- te 2 argumenty mowia same za siebie :)
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  3. ja tak się zastanawiam nad zakupem nosidełka, bo chusta jakoś nie dla mnie...ale fajnie, że ma tyle zalet i wam tak pasuję :)

    my na spacery nie jeździmy gondolą tylko fotelikiem samochodowym :) najlepsze dla nas rozwiązanie :)
    Mikołaj uwielbiał wózek i wstrząsy ;) za to Marcelina za wstrząsami nie przepada

    ReplyDelete
  4. Nie nosiłam, ale nie mogę się z większością nie zgodzić :)Może przy drugim się uda :)

    ReplyDelete
  5. Ja też uważam że chusta to świetne rozwiązanie, zwłaszcza dla takiego maluszka co to jeszcze śpi na spacerach. Sama nosiłam młodego prawie 6 miesięcy, potem od razu wskoczył do spacerówki i to mu się bardzo spodobało, teraz z kolei, kiedy co chwilę wyjmuję młodego z wózka (na huśtawkę, do piaskownicy, albo po prostu żeby sobie potuptał na nóżkach) to nie chciałoby mi się za każdym razem wiązać chusty. Na trasy terenowe (plaża, góry) mamy nosidło Lascal m1, które świetnie się sprawdza.

    ReplyDelete
  6. Uwielbiałam chustować Norba a pomyśleć ze jak Gabi była mała to jakoś z dystansem podchodziłam ;-) do tego tematu ;-)

    ReplyDelete
  7. Strasznie Ci zazdroszczę tego chustowania:) Żałuję, że jak Martynka była mała to się za to nie zabrałam, chociaż miałam taki zamiar, tylko zawsze jakoś było nie po drodze. A teraz kiedy Martynka skończyła 5 miesięcy, to wątpie żeby się przyzwyczaiła:(

    ReplyDelete
  8. A ja bardzo bym chciala korzystsc z chusty ale nie wiem jaka wybrac:( moze jakies rady? :) Lila ma 1,5 miesiaca, nie wiem czy wiek jest wazny?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Do 6 miesiąca (wg tego co można znaleźć w informacjach na stronach internetowych) chusta elastyczna dobrze podtrzymuje i dostosowuje sie do ciała maluszka. Potem zdecydowanie chusty tkane, bambusowe itd. Ale oczywiscie juz od poczatku chuste tkana mozesz uzywać, dla mnie łatwa w obsłudze na początku wydawała sie chusta elastyczna, a potem sie przerzuce gdy mała podrośnie. naprawde polecam, buzka

      Delete
  9. Ja się zastanawiam nad nosidłem ergonomicznym. Chciałabym właśnie mieć możliwość tego kontaktu z dzieckiem, tak samo jak i mąż, jednak on stwierdził, że chusty nie założy. Faktycznie, jest bardziej kobieca niż nosidło.
    Oczywiście z wszystkimi punktami się zgadzam :)

    ReplyDelete
  10. Tutaj w Anglii, najczęściej murzynki wiążą sobie najzwyklejszy duży ręcznik i w niego wsadzają dziecko.
    My używaliśmy chusty mobi wrap. Bardzo ją lubiłam.
    Pozdrawiam
    K.

    ReplyDelete