Tuesday 26 March 2013

BLW trzy miesiące później


Małe uaktualnienie naszych postępów w zakresie karmienia.

Dla przypomnienia pierwszy raz podałam Zosi obiadek w kawałkach na początku stycznia. Posiłki stały się dla nas obu traumatyczne, Zosia nie znosiła karmienia z łyżeczki, jadła niewiele i bez przyjemności. (za wyjątkiem kaszek na śniadanie i kolację i musów owocowych/jogurcików).

PIsałam o początkach naszej BLW podróży TU.

W między czasie obserwowałam postępy Zosi, od zabawy i rzucania, poprzez lizanie, podgryzanie, odgryzanie wreszcie przeżuwanie i połykanie. Gdzieś dopiero od 2 - 3 tygodni mogę śmiało powiedzieć, że Zosia sama JE obiadki. Już prawie wszystko co podane ląduje w brzuszku. O ile nie jest za twarde, jedzenie jest pięknie przeżuwane i szybciutko niknie w maleńkiej buzi. Dodatkowo przeróżne chwyty zostały przećwiczone, nawet śliskie trudne do uchwycenia kawałki jedzenia nie są nam już straszne. A przez to też mogę wzbogadzać nasze menu o coraz to nowe pomysły.

Co od stycznia się zmieniło?:

- jedzenie to jedzenie i służy do jedzenia, już nie do zabawy
- Zosia ma większą wprawę w chwytaniu nawet malutkich kawałeczków, przez to więcej trafia do buzi
- nie mamy żadnych już odruchów odksztuśnych, Zosia nauczyła się jak manewrować jedzeniem w buzi, większe kawałki niezdatne do pogryzienia automatycznie wypluwa; twardsze kawłki (np mięsko) potrafi wyssać i długo rzuć aby wydobyć jak najwięcej składników odżywczych
- nie ma płaczu przy jedzeniu, sama radość; płacz pojawia się dopiero podczas wycierania po posiłku:D
- już prawie nic się nie marnuje, coraz mniej jedzenia ląduje na ziemii (zwykle tylko wówczas gdy podaję zupełną nowość bądź gdy Zosia sie najadła i chce pokazać, że ma już dosyć), są już dni gdy podłoga jest zupełnie czysta i nie mam nic a nic sprzątania

Jak i co jemy?:
- nie podaję każdego składnika obiadku osobno (np brokuły, marchewka i mięsko osobno), zwykle gotuję sosiki na bazie mięska, przeróżnych warzyw, cebulki i zwykle też czosnku i dodaję je do makaronu - najczęściej makaronu świderki bo ten dobrze "zbiera" półpłynne sosy. W ten sposób znika praktycznie cały obiadek. Jeżeli jakiś sos zostaje to podaję go na łyżeczce
- jeżeli my jemy coś co dla Zosi też się nada wtedy gotuję bez przypraw i podaję jej w kawałeczkach
- śniadanka i kolacje to głównie przeróżne kaszki, ale zawsze pamiętam aby dać coś Zosi również do samodzielnego jedzenia np. kawałek chlebka, kawałek owocu itd

Każdy posiłek zjadamy w tym samym miejscu - w krzesełku. Każdy poprzedzam zapytaniem czy "Chcesz jeść?" kierowanym do Zosi, każdy posiłek zaczynamy od rytualnego zakładania śliniaka i każdy kończymy brawami, pochwałami i niestety rytualnym grymaczeniem przy czyszczeniu:D

Czy mam mniej roboty?
W sumie to czasem tak, ale zwykle tyle samo gdybym karmiła Zosię wyłącznie papkami z łyżeczki. Ale komponuję wszystkie obiadki z wyprzedzeniem i zwykle zamrażam już gotowe z makaronem.

Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Nie chodzi tu o to, żeby mieć mniej roboty przy karmieniu (choc dla wielu matek, które np mają więcej dzieci, które też trzeba ogarnąć może to być znaczna korzyść), dla mnie największą zaletą jest nauka samodzielnego jedzenia. Nauka jak gryźć, jak rzuć, jak odksztuszać większe kawałki i nie dławić się przy jedzeniu. Jest to umiejętność, która potem procentuje gdy dziecko zacznie jeść sztućcami i będzie mogło zasiąść ze wszyskimi do wspólnego posiłku, bez bawienia się w karmienie dwu/trzy letniego dziecka.
Korzyść jest również ogromna dla mnie w nauce dziecka tego, że jedzenie to dobra rzecz i przyjemna. Wcale nie musi towarzyszyć temu niezadowolenie, wmuszanie łyżeczek z jedzeniem ani zabawianie aby odciąnąć uwagę.


Nie wiem w jaki sposób zaprocentuje to w przyszłości i czy Zosia zawsze chętnie będzie jadła, ale na razie odpukać problemy jedzeniowe jużnie istnieją.

 Deser po obiadku

Podłoga po wczorajszym obiedzie (kiedyś zajmowało mi 15 min aby wszystko posprzątać)

16 comments:

  1. Brawa dla obu dziewczyn :)

    ReplyDelete
  2. świetnie , super metoda :) my również staramy się ją stosować , pozdrawiam

    ReplyDelete
  3. Mamo , widocznie obiad był mega dobry, skoro wszystko zostało zjedzone:) a buzia taka umorusana jest mega słodka !

    ReplyDelete
  4. Wow, extra! Dodałaś mi dodatkowej motywacji. Lila dziś konczy pół roczku i dziś startujemy z blw. Pozdrawiamy

    ReplyDelete
  5. Cudownie! U nas też coraz więcej w buzi ląduje, już nie ma tyle zabaw jedzeniem itd :D

    ReplyDelete
  6. A pochwalisz sie jakims pomyslem na obiad? Mi bardzo czesto brakuje inspiracji i przewaznie klade na tace kawalki warzyw.

    ReplyDelete
    Replies
    1. U mnie prosto, najczęściej szpinak (taki świeży) gotowany z dodatkiem gotowanej marchewki i jakichkolwiek innych warzyw znajdujących się akurat w lodówce, do tego czosnek, troszkę mleka na rozrzedzenie, wszystko blenduję i jak mam to dodaję też mięsko. I sosik gotowy. Czosnek dodaje fajnie smaku i Zosia go uwielbia. Do smaku można też dodać startego sera żółtego.
      Albo np dziś jadła taki sosik:
      cebulka drobno pokrojona i czosnek lekko przysmażone na masełku na patelni, gdy gotowe dodaję ugotowane wcześniej brokuły, groszek i fasolkę szparagową i kurczaczka i to wszsytko blenduję. Doprawiam ziołami i sosik gotowy. Do rozrzedzeniea zwykle zachowuję trochę wody po ugotowanych warzywach. Zosia lubi też sosik pomidorowy, również na bazie cebulki i czosnku z dodatkiem np słodkiego ziemniaka/dyni i serka żółtego. Jak mam wieprzowinkę albo wołowinę to robię taki szybki i prosty gulasz dla dzieci. Delikatnie podsmażam mięsko, zalewam wodą i dodaję kawałki jakichkolwiek warzyw i tak to razem dochodzi do siebie aż mięsko będzie miękkie. Zawsze część blenduję a część zostawiam w kawałkach, żeby poza makaronikiem do trzymania Zosia również ćwiczyła rzucie mięsa i smakowała poszczególne warzywa. Moja inwencja na tym się ostatnio kończy:D

      Delete
    2. Moja ma 7,5 msc wiec na ser zolty chyba za wczesnie tsk mysle.A tym smazeniem mnie troche zaintrygowalas.Ja jesli chodzi o mieso jestem w tyle.Zupelnie nie wiem jak je przygotowywac poza wrzuceniem go na pare. .. Ale dzieki za wskazowki.

      Delete
    3. wiesz co, to zależy, bo tutaj są wskazania (mieszkam w UK) aby ser żółty spokojnie od 7 - 8 miesiąca dawać, wiadomo nie super dużo ale ja daję i do rączki do gryzienia i do jedzenia. Wiadomo, że ma dużo tłuszczu i pomaga dzieciom nabierać wagi.

      Delete
  7. Czy ja dobrze kojarzę, że te sosiki to tak jakby zupki zmielone ? Zainteresowało mnie to :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak coś a'la zupki. Tylko dla mnie zupki to coś rzadkiego a sosiki są w miare gęste i trzymają się fajnie ryżu, kaszy czy makaronu.

      Delete
    2. że też na to nie wpadłam ! :)
      także jestem wdzięczna za pomysł :P

      Delete
  8. Niedawno dowiedziałam się o tej metodzie, początkowo nieco szokowała, bo jak tak małego dziecku dać kawałki czegoś??
    A teraz jestem nią zafascynowana i na pewno kiedyś wykorzystam ! :)
    Smacznego Zosinko :)

    ReplyDelete
  9. Gratulacje dla Zosi, pięknie je :) Ja też pokochałam tę metodę, uwielbiam patrzeć na ten mały pyszczek z namaszczeniem przeżuwający posiłek :D I Basia tak jak Zosia długo przeżuwa i ssie mięsko :) U nas jeszcze sporo ląduje na ziemi, ale teraz jest to celowe... Mała wychyla się z krzesełka, trzyma w rączce kawałek jedzenia i z rozmysłem go upuszcza... a pies się cieszy ;)

    ReplyDelete