Monday 14 January 2013

O guście się nie dyskutuje


Niby w tym wieku nie można jeszcze mówić o byciu wybrednym w stosunku do jedzenia, widzę jednak przejaw sympatii Zośki do określonych produktów i niechęć do innych.
Większość papek już jest 'be' i czasem próbując zachęcić dziecko do zjedzenia kolejnej łyżeczki obiadku słyszę przeciągłe 'nieeeeeeee' wypowiadane z ogromną irytacją i rozżaleniem. NO OK. Wybór mój padł na BLW, o której metodzie już dawno wiele czytałam, ale z pewnych powodów czekałam z jej wprowadzeniem aż Zośka będzie gotowa. Zielone światełko się zapaliło ostatnio, niechęć do papek i łyżeczki wzrosła i tak powstał nasz obiadowy rytuał. Zabawa otóż polega na ćwiczeniu chwytu pensetowego na różnych umieszczonych przed Zośką warzywach/owocach, lizaniu, podgryzaniu i memłaniu a na końcu upuszczaniu obmemłanego jedzenia na podłogę ku wielkiej uciesze rzucającego. 
W brzuszku ląduje niewiele, smaki za to są albo aprobowane wielkim 'mmmmmmmmmm' albo od razu znienawidzone i wówczas lądują na ziemi z jeszcze wielkim impetem. Do tego ja też siadam z dzieckiem przy stole i razem z nią jem swój obiad, na wszelki wypadek złożony głownie z gotowanych rzeczy - gdyby może dziecko zechciało mi sięgnąć do talerza. Przy tym wysilam się, żeby zobrazować jak gryźć, rzuć i jakie wspaniałe smaki kryją się w tych kolorowych warzywach wykrzywiając w przeróżnych grymasach twarz. 
Dziecko niegłupie, kuma, chwyta, obserwuje co robię i wciąż jeszcze nieśmiało kieruje nowe zabawki w strone buźki. Łaskawie raz na jakiś czas otworzy również usta na zbliżającą się łyżeczkę z obiadkiem (bo coś przecież zjeść trzeba, a mleko też już coraz mniej interesujące jest...). Jedyna jest rzecz, która zawsze trafia w wyrafinowany gust mojego dziecka - wszelkiego rodzaju owoce. Na papki owocowe buźka się prawie nie zamyka i tylko 'mmmmmm' rząda więcej tego niebiańskiego pożywienia. 
Skutek oczywiście jest w obficie usranych pieluchach i ciuchach a nierzadko i ubraniach mamy... Ciekawe jak długo faza na niechęć do obiadków potrwa i kiedy tym bardziej dziecię nauczy się przeżuwać to co odgryzło a nie tylko wypluwać i wywalać język :)

Nasza przygoda z jedzeniem:







A na końcu oblizywania warzywek i zachwytu nad owocowymi puree i tak hitem stał się ogórek kiszony... i bądź tu mądry.

Taka moja Zosia samosia!

22 comments:

  1. Aaa! super ! Zosia sama pije z niekapka?Anti nie chce się przekonać a już 2 sprawdzam i u nas służy do rzucania:/

    ReplyDelete
    Replies
    1. własnie to jest 'kapek':D z dziubka normalnie leci woda po przechyleniu. Z niekapkiem nie miala pojecia co robic, a tu choc na poczatku ciezko jej szło z tak szybkim wypływem płynu, zaczela sobie radzic inaczej ukladajac ustka do picia i na razie jest super. choc zajeło nam to ok 8 tygodni:D

      Delete
    2. Aga a z jakiej firmy ten "kapek"?;) Może i my spróbujemy czegoś innego

      Delete
  2. U nas ogorek kiszony jest juz od kilku dobrych miesiecy hitem :) Na jego widok M. az sie trzesie :)
    Zoska pieknie sobie radzi z warzywkami :)
    Sprobuj zaserwowac jej kalafiora, u nas byl wrecz kochany.
    PS ALe Zosia podobna jest do Ciebie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kalafior na razie służy wyłącznie do zgniatania niestety... Też myślę że podobna:)

      Delete
  3. u nas też jest wybrzydzanie co chcę , czego nie :/
    ja zaczynam ją trochę swoja do kaszek przekonywać
    a BLW mamy takie trochę po swojemu i jest przy tym fajna zabawa :)

    a Zosieńka widzę też dobrze się bawi

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zabawa przednia tylko nie bardzo wiem z czego dziecko ma czerpać energię oblizujac jedynie wszystko. Liczę że samo z czasem przyjdzie!,

      Delete
  4. Ale super, że przekonałaś się do BLW :D i zazdroszczę tego picia z kubeczka, bo u nas nadal cienko z piciem czegokolwiek oprócz cyca :/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiesz co owszem z kubeczka nam super idzie ale z jedzeniem śrendnio, tzn próbuję karmić Zośkę wg BLW ale ciężko nam to idzie i kawałki tez na razie są 'be' moze to taka faza... a moze dziecko zaskoczy pewnego dnia i rzeczywiscie zacznie jesc to co ma przed soba zamiast tylko lizac i rozrzucac:D

      Delete
  5. Fajna sprawa z tym BLW, moja poprzednia Podopieczna jadła zamiennie..trochę BLW trochę karmienia łyżeczką, aktualna Podopieczna jeszcze samodzielnie nie siedzi (ma6 mcy), na razie smaki poznaje karmiona łyżeczką i tym, co mama ugotowała dla Niej :) niekapek mamy, ale Mała uwielbia go gryźć i nim rzucać. Z butelki nie umie pić, więc próbujemy doidy cup, po łyczku :D www.swiat-wg-anuli.bloog.pl

    ReplyDelete
  6. U nas mniej więcej w tym "wieku" też nastąpiła niechęć do obiadków i trwała dość długo chyba do dwóch miesięcy jak dobrze pamiętam. Ale w końcu minęła i od razu z grubej rury mała zaczęła jeść kawałeczki zamiast słoiczków ;)

    ReplyDelete
  7. coś w tym ogórku jest, moja E też go uwlebia, a kwaśnych rzeczy nie lubi ;)
    ps. Zoska jets cudowna, te jej czarne włoski, zdjęcie jak pije mnie rozczula!

    ReplyDelete
  8. no i bomba rewelka ja tez dawałam i też jadłam razem z dzieckiem zresztą do tej pory jest ten rytuał

    ReplyDelete
  9. haha usmialam sie nieziemsko z tych zdjec!
    Moj F. powiedzial, ze jesli tak beda na co dzien wygadac nasze dni w przyszlosci, to on pokryje caly dom cerata :D
    ps. Nominowalam Twoj blog do Versatile Blogger Award, info u mnie w ostatniej notce :)

    ReplyDelete
  10. Ależ Zosia pałaszuje:) A ile ma przy tym zabawy!
    My tez zamierzamy stosowac BLW. W którym miesiącu zaczełas rozszerzac diete?

    ReplyDelete
    Replies
    1. zaczelam jakos tak przed 6 miesiącem od kleiku ryzowego i marchewki :D

      Delete
  11. No to się nazywa patrzenie na jedzenie oczyma dziecka:)

    ReplyDelete
  12. wspaniała ta twoja dziewuszka.

    ReplyDelete
  13. Haha, u nas wygląda to niemal identycznie :D
    A kiszonego ogóra córa lubi, bo podobno dzieciaki uwielbiają kwaśny smak... czytałam, że kiszone ogórki są zdrowe, mają witaminę C i probiotyki :) Także, niech je na zdrowie! :)

    ReplyDelete
  14. Panna Z. radzi sobie zawodowo! :)

    ReplyDelete
  15. Haha, fajne :)
    No u nas też ogórek króluje :)

    ReplyDelete