Wednesday 6 February 2013

Najadam się?


Czytające mnie mamy z pewnością zauważyły przekierowanie w sposobie karmienia Zosi jakie nastąpiło gdzieś z miesiąc temu. Kierując się świadomym wyborem mojego dziecka (!) porzuciliśmy papki i blendowane zupki i chcąc nie chcąc daliśmy Zosi swobodę w wyborze tego co zje i ile zje. Nie mogłam już dłużej patrzeć na grochy łez sływające po jej twarzyczce podczas posiłków.
O dziwo śniadanka i kolacje dalej chętnie je z łyżeczki (plus wcina kawałki chlebka na kolacje), ale obiadki to wyłącznie twórcza inwencja własna w sposobie rozsmarowywania jedzenia po buzi, ubranku, krzesełku i prawdopodobnym nielicznym trafianiu do buzi. Deserek w postaci owocków w łapce albo jogurtu łyżeczką.
Ostatnie tygodnie spędziłam panikując i rozmyślając czy dziecko nasze je wystarczająco, jednocześnie pocieszając się lekturą "Baby-Led Weaning" i zawartym w niej motto 'dziecko wie czego potrzebuje i samo sobie nie zaszkodzi' brnęłam w zupełnie nieznany mi świat.
Dziś byłam zważyć Zośke, ostatni raz ważyłam 3 tygodnie temu, ale po konsultacji z pielęgniarką przyszłam znów, tylko aby się nieco uspokoić i sprawdzić jak się sprawy mają. I tu niespodzianka - 340g na plusie. Ufff w końcu troszkę łątwiej odetchnęłam. I dziecko jakby radośniejsze ostatnio. Czas posiłków zmienił się z zaciętej walki o to czy ja szybciej łyżeczką wmanerwuję w buzię dziecka czy ono mi ją uchwyci we wspólny zrelaksowany posiłek. Dużo śmiechu i chichrania się do jedzenia i próbowania miliona nowych smaków.

Kocham BLW za to, że możemy posiłki jeść razem, nie muszę przerywać swojego posiłku aby nakarmić Zosię. Uwielbiam oglądać jak je, jak próbuje śliskie świderki zebrać do rączki i jak wpycha to na wszystkie możliwe sposoby do buzi i jakie przy tym dźwięki wydaje! Nie lubię za to (przynajmniej na tym etapie nauki jedzenia) widoku spadającego na podłogę jedzenia, które potem niestety ląduje w koszu (przeżute i wymemłane już się do recyclingu nie nadaje) i dodatkowych kosztów które jednak się z tym wiążą. Patrzę jednak przyszłościowo i jeżeli rzeczywiście Zosia nauczy się w końcu porządnie jeść to zalet będzie całe mnóstwo.
 Powiem szczerze, że przez jakiś czas miałam traume związaną z karmieniem. Po wspaniałych początkach w 6 miesiącu towarzyszących rozszerzaniu diety, w 7 miesiącu przyszedł bunt i płacz. Karmienie kosztowało mnie dużo stresu, a w efekcie aby cośkolwiek Zosia zjadła zaczęłam mieszać owocowe papki z obiadkami. Pomyślałam, nie tędy droga i gdy tylko zaobserwowałam, że Zosia przestaje mieć odruch wymiotny przy większych kawałkach, zachęcona rozpoczęłam wyprawę z BLW. A teraz nie potrafię doczekać się wspólnych posiłków.

Ostatnie cztery tygodnie to głównie ćwiczenie koordynacji rączka - buzia. Lizanie i smakowanie jedzenia. Tydzień 3 przyniósł postęp w postaci odgryzania kawałków jedzenia, ale wciąż wypluwania tych większych nienadających się do przełknięcia kęsów. Dzisiejszy dzień zaowocował pierwszymi próbami przeżuwania.

Dodatkowo zaobserwowałam niesamowity dla mnie fakt- jak bardzo dziecko kojarzy smak z kolorem już na tym etapie. Wszystkie pomarańczowe/zielone produkty widzę, że są najmniej popularne (marchewka, fasolka, awokado, słodki ziemniak itd). Wszystko różowawe/czerwonawe jest interesujące od razu (mięska, szynka, owoce itd) to samo z jasnymi produktami (jasna jest kaszka, makaron, ser żółty). Oczywiście za każdym razem polizane zostaje wszystko ale niejednokrotnie bardziej "wylizywane" są te kolorystycznie preferowane produkty.

Ciekawe co następne tygodnie przyniosą!



14 comments:

  1. Cieszę się, że i u Was się BLW sprawdza :)

    ReplyDelete
  2. Czytasz mi w myślach! Potrzebowałam takiej notki:)))
    Ja jestem w trakcie czytania 'Bobas Lubi Wybór' i pomalutku sprawdzam jak Lili to będzie szło..
    Boję się zakrztuszeń - napisz jeśli możesz jak to u was było/jest :)

    ReplyDelete
  3. a my nigdy blw nie wprowadzaliśmy, co może do ręki dostaję, ale większością karmię Emile lub ona je łyżeczką albo próbuje.

    ReplyDelete
  4. Trzymamy kciuki za postępy i powodzenie:)
    Musi być dobrze bo przecież jedzenie jest fajne:)

    ReplyDelete
  5. Fajnie, że tak się zgrałyście z BLW :)

    ReplyDelete
  6. Pewnie będę do Ciebie często pisać, gdy za niecałe 2 miesiące zaczniemy z BLW.

    ReplyDelete
  7. U nas też był bunt jakoś chyba nawet w podobnym czasie, ale nie wpadłam na to aby mieszać obiadki z deserkami ;) Martynka dłuuuugo nie jadła wtedy obiadków, ale jak zaczęła to mniej więcej tak jak Zosia, kawałki do łapki :)

    ReplyDelete
  8. Wspólne biesiadowanie jest cool!
    A jeśli chodzi o jedzenie spadające na podłogę to u nas zjadam go ja albo ponownie ląduję na talerzyku Eryka (podłogę wyścielam ceratą).
    A wiesz co kolejne tygodnie przyniosą? Chwyt szczypcowy (o ile Zosia już tego nie potrafi) i prawie samodzielna obsługa łyżki (patrz mój filmik na youtubie).
    A i jeszcze podpowiem, że naleśniki z mąki orkiszowej z rozgniecionym bananem i amarantusem są potrawą, którą Eryk sie nie brudzi wcale i zjada do ostatniego "okruszka". Spróbujcie.

    ReplyDelete
  9. fajnie, ze się sprawdza BLW - u nas ani trochę... Jednak jeśli Przemo nie chce jeść obiadku, to nie walczę z nim... widocznie już nie chce, jakby był głodny to by dalej jadł ;)

    ReplyDelete
  10. BLW jest wielce ok :)!
    I świetnie robi kiedy chce się przyprawić teściową o zawał ;P

    ReplyDelete
  11. Dzieci lubią same sobie ustalać jadłospis ;)

    ReplyDelete
  12. W przypadku jedzenia Adiego, nawet nie wiedziałam, że ta metoda karmienia się tak nazywa;)
    A teraz nie mogę doczekać się pierwszych prób Nadii w tym temacie;)
    Super,że Zośka tak pięknie je, a bałaganem się nie przejmuj- w końcu nauczy się nie rozrzucać wszystkiego dookoła:)

    ReplyDelete
  13. Zastanawiam się jak u nas będzie z samodzielnym jedzeniem... Trochę przeraża mnie wizja 'tornada' w kuchni, które będzie przechodziło w czasie samodzielnego jedzenia :D A z drugiej strony, taka samodzielność to frajda dla dziecka i określanie swoich preferencji smakowych!

    ReplyDelete
  14. Kiedy po raz pierwszy dowiedziałam się o BLW, potraktowałam to jak szaleństwo, teraz jestem bardziej tolerancyjna, może zacznę się bawić, jak małej wyskoczą chociaż dwa zęby. Sądząc jednak po widoku dziąseł, nieprędko będą jakiekolwiek. Póki co jeszcze mi łyżeczki nie wyrywa ;)

    ReplyDelete