Thursday 28 February 2013

O tym jak było


Trzy dni przed wylotem przyleciała do nas siostra męża. Pierwotnie miała nas tylko odwiedzić, ale korzystając z okazji i dodatkowej pary rąk postanowiłam się zabrać z nią do Polski na dwa tygodnie.

Wyjątkowo nie stresowałam się za bardzo lotem, a tym razem miałam jeszcze ruchliwego 9 miesięczniaka pod opieką. Droga na lotnisko bezproblemowo, lotnisko, odprawa i śniadanko na lotnisku bez problemu. Sądziłąm, że obudzona o 6 rano będzie marudna i niezadowolona, ale jak się zdziwiłam widząc jak Zosia zachwycona łypała okiem na wszystkie atrakcje na lotnisku, jak dotykała wszystkiego i zaczepiałą ludzi uśmiechem.  Cały proces odprawy i sprawdzania bagażu przeszedł szybko i sprawnie aczkolwiek brakowało rąk... mimo iż były ich cztery (spowrotem wracam sama!). Wyciągnąć klucze, wyciągnąc telefony, wyciągnąć wszystkie ciecze ( w tym mleko i jedzenie dziecka), wyciągnąć dziecko z wózka, wózek złożyć, położyć go na taśme, włożyć torbe z pieluchami do torby podręcznej aby utworzyć tylko jeden podręczny bagaż (przygotowałąm się na to) i też położyć na taśmę, otworzyć kartonik z mlekiem i spróbować(!!), przelać mleko do butelki czystej, ściągnąć buty, przemaszerować z dzieckiem przez bramkę, ubrać siebie i dziecko spowrotem, pochować uprzednio wyciągnięte rzeczy do torby, wsadzić dziecko do wózka spowrotem, schować dokumenty i ufffff to wszystko w jakieś 5 minut:) Drogę spowrotem muszę jakoś inaczej rozplanować przy minimalnej ilości bagażu!
W samolocie usiadłyśmy w sąsiedztwie starszej pani i tu następuje kontynuacja przygody....
 - Zosia dorwała kartkę z siedzenia obok z napisem rezerwacja i z lubością dobiera się do jej miętolenia i gryzienia, na co pani przerażona zaczyna pouczać MOJE DZIECKO, że nie wolno papieru gryźć bo na nim tyle bakterii... i co sekunde odciąga jej ten papier sprzed buzi. W końcu tłumaczę jej, że Zosia potrafi jedzenie od papieru rozróżnići nawet jak go odrgryzie to na pewno wypluje sama, a bakterii się nie boimy bo są wszędzie... Pani założyła ręce i odwróciła się do okna.

- Po chwili siedzenia (wtedy jeszcze w samolocie otwarte drzwi) Pani odwraca się znów do nas i raczy nas kolejną radą: "A nie za lekko ona ubrana może jest?" (body z długimi rękawami, na to swetr, rajstopy, na to grube spodnie i jeszcze skarpety... a ja czuje że dziecko się rozgrzewa do czerwoności), więc tłumaczę, że nie, że dobrze jest, bo czuję że jest cieplutka i że my przecież z tak zimnego kraju jesteśmy, że przyzwyczajona jest.... ona: "no tak, teraz to taki zimny chów przecież!".

Tu cudowne rady się skończyły, lot się rozpoczął. Zosia już od jakiś 5 godzin bez drzemki ale dalej tryska cudownym humorem, zwiedza samolot, bawi się portwelem, kluczami, po jakimś czasie zaczyna marudzić, przytulam ją, klepię po plecakach, zasypia na 20min ufff:). Budzi się i znów zerka na starszą towarzyszkę lotu i banan na twarzy. I tak miło lot dochodzi do końca, zbeiramy się już prawie do wyjścia a tu nasza starsza Pani nagle zaczyna hymny pochwalne wyśpiewywać pod adresem Zosi: "Ach jaka ona grzeczna", "jak ładnie się bawiła", "Ja już keidyś obok takiego dziecka siedziałam i cały lot płakało i rozrabiało, nic nie mogłam się zdrzemnąć!, a ona taka ułożona i taka cichutka" itd itd itd. I w sumie to jedyne odczucie jakie mi pozostało to współczucie do matki tego dziecka które właśnie wtedy tak źle zniosło podróż, bo jestem w stanie wyobrazić sobie jakie poty się na nią wylewały....


12 comments:

  1. ja lece za tydz. do Irlandii na 4 dni, zostawiam Oliwiera z tatą, plakac mi sie chce, balam sie go brac ze soba:(
    balam sie ze bedzie tak samo jak z tym dzieckeim co starsza Pani mowila ... a tu prosze jak u cIEBIE BYLO:)

    ReplyDelete
  2. Trzymam kciuki za drogę powrotną... czeka Cię nie lada wyzwanie.

    ReplyDelete
  3. Mam pytanie w związku z lataniem z dzieckiem, bo być może niedługo nas to czeka. Co się dzieje z wózkiem? Jedzie z bagażami czy może z Wami na pokładzie?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hej, mozna albo zdac juz wtedy gdy zdajesz bagaz główny, albo zostaje z toba do konca i zostawiadsz dosłownie przed samolotem (przed wejsciem schodami do gory, na poklad samolotu - generalnie nikt Cie nie pogania wiec jest dobrze:) )

      Delete
  4. Proszę jaka dzielna dziewczynka:))) A ta strasza Pani darowałaby sobie "dobre rady", ale to chyba wszędzie takie są- uważają się za skarbnice mądrośći...a to życzę udanego powrotu, żeby był równie miły i mniej męczący co przylot

    ReplyDelete
  5. ja czasem na lotnisku nie mogę nadążyć z odprawą samej siebie a tu tyle zamieszania eh....dobra organizacja i w drugą stronę dasz rade sama :)

    ReplyDelete
  6. Faktycznie kupa zamieszania przy odprawie, ale na pewno z powrotem dasz sobie radę super :)

    ReplyDelete
  7. Podziwiam Waszą dzielność :)))))

    ReplyDelete
  8. Super że o tym piszesz bo ja za jakiś czas chce się z Ala wybrać do UK i nie wiedziałam jak się za to zabrać :-)
    Buziaki i miłego pobytu w Polsce :-)

    ReplyDelete
  9. Dobrze, ze ja nie mam z tym doczynienia;)

    ReplyDelete
  10. duże zamieszanie przy odprawie :/ a faktycznie tak szybko musisz ją przejść? może dałoby się bardziej na spokojnie? zwłaszcza jak sama pojedziesz? na pewno dasz sobie radę :)

    ReplyDelete
  11. o jaaaa, mnie czeka podobny lot za niecałe 3 tygodnie, lecę z dodatkową parą rąk,a wracam sama z Nadią..i już planuję co i jak rozmieścić, żeby się za bardzo nie upocić;)
    Starsza pani dobra była;)

    ps.Udanego pobytu w Polsce!!! =]

    ReplyDelete